We wtorkowy wieczór zarząd Cash Flow (CF) zaraportował, że dzień wcześniej dowiedział się, iż jeden z funduszy Copernicus Capital TFI złożył wniosek o upadłość spółki, a katowicki sąd wyznaczył dla niej tymczasowego nadzorcę sądowego. Z odpowiedzi sądu na pytania „PB” wynika jednak, że o wpłynięciu wniosku CF został poinformowany już 4 grudnia 2013 r. Co więcej, w ciągu ostatniego roku wierzyciele spółki złożyli aż dziewięć wniosków o upadłość CF. A giełdowy windykator, choć wiedział o części z nich, nie poinformował o tym rynku.

Wykroczenie prezesa
Komisja Nadzoru Finansowego, jak podkreśla, „na razie” nie prowadzi postępowania, dotyczącego wypełniania przez CF obowiązków informacyjnych. Sprawdza już natomiast, kto sprzedawał akcje przed opublikowaniem wtorkowego komunikatu spółki. I nic dziwnego. Od 12 grudnia 2013 r. do wczoraj kurs CF zjechał aż o 62 proc. — z 1,10 zł do 0,42 zł za akcję. Przy czym duża część spadków nastąpiła jeszcze przed publikacją raportu. Z naszych informacji wynika też, że wobec CF toczy się wiele egzekucji, w trakcie których komornicy zabezpieczyli nawet biurka czy szafki w siedzibie firmy i prawa do jej domeny internetowej (wczoraj strona nie działała). Katastrofalne są wyniki działalności operacyjnej CF. W trzecim kwartale 2013 r. przychody wyniosły ledwie 359 tys. zł, a strata netto 1,74 mln zł. Ze spółki odeszli kluczowi pracownicy. I trudno się dziwić. CF nie reguluje na bieżąco składek ZUS, a nawet nie płaci pracownikom pensji, co wykazała listopadowa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy.
— Stwierdziliśmy brak wypłacenia pracownikom części lub całości wynagrodzeń za wrzesień i październik 2013 r. W odniesieniu do prezesa spółki został skierowany wniosek o ukaranie do sądu — informuje Michał Podsiedlik, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach.
Grzegorz Gniady już raz, w 2009 r., był skazany za to samo wykroczenie — na 5 tys. zł grzywny.
Zarzuty wierzycieli
Największymi wierzycielami CF są posiadacze obligacji, m.in. podmioty powiązane z DM IDMSA i Idea TFI. Łącznie giełdowa spółka nie wykupiła w umówionych terminach (od października 2012 r. do października 2013 r.) papierów wartych 21,4 mln zł. A choć problemy z wypłacalnością ma już od ponad roku, nie złożyła własnego wniosku o upadłość. To dlatego wierzyciele chcą, by sąd wydał zakaz prowadzenia działalności gospodarczej przez Grzegorza Gniadego. Część z nich szykuje też zawiadomienie do prokuratury. Chodzi o faworyzowanie jednych wierzycieli kosztem drugich. Jako przykład wskazywana jest transakcja z lipca 2013 r., kiedy CF spłacił 2,1 mln zł pożyczki, jaką zaciągnął w notowanej na NewConnect spółce Stark Development z portfela Mariusza Patrowicza. Wierzyciele zwracają uwagę, że dług ten charakteryzowało to, że był poręczony prywatnym majątkiem Gniadego i jego żony.
Czcze obietnice
Co na to wszystko Grzegorz Gniady? Skontaktowaliśmy się z nim wczoraj, ale stwierdził, że nie może rozmawiać. Zaproponował kontakt o konkretnej godzinie, ale tak wtedy, jak później jego telefon był wyłączony. Wcześniej w kontaktach z wierzycielami i „PB” wielokrotnie składał obietnice kolejnych terminów spłaty zadłużenia, ale ich nie dotrzymywał. Nie udało mu się też zrealizować żadnego z punktów ogłoszonego już w ubiegłym roku scenariusza, według którego miał sprzedać część swoich akcji, podwyższyć kapitał CF i spieniężyć niektóre części majątku spółki, takie jak nieruchomość w Krakowie.