Ceny ropy prędko nie spadną

Mikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2022-05-30 20:00

Sankcje UE na import surowca z Rosji wydają się konieczne. Pobudzenie chińskiego popytu oznacza jednak, że ich skutki będą bardzo bolesne.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co wpływa na wzrost popytu Chin na ropę
  • jak bardzo możliwe są sankcje UE na import rosyjskiej ropy
  • jaki wpływ na ceny surowca będą miały oba te wydarzenia
  • co droga ropa oznacza dla gospodarek
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Chiny stopniowo rezygnują z obostrzeń covidowych, a Unia Europejska pracuje nad sankcjami całkowicie zakazującymi importu ropy z Rosji. Wydarzenia te zwiększyły obawy inwestorów o niedobór czarnego złota i wywindowały kurs baryłki do 120 USD, najwyższego poziomu od dwóch miesięcy. Utrzymanie się na nim przez dłuższy czas podbije inflację i zdławi konsumpcję.

Przebudzenie na wschodzie

Według komunikatów płynących z Pekinu tempo rozprzestrzeniania się koronawirusa spadło, a pandemia znajduje się pod kontrolą. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce podobnie będzie w Szanghaju, gdzie ogłoszono dwumiesięczny plan znoszenia restrykcji sanitarnych. Proces otwierania miasta będzie wiązał się ze wznowieniem pracy zakładów produkcyjnych. Największy z nich zostanie otwarty już w czerwcu.

Zapowiedziane zmiany prawdopodobnie oznaczają odejście chińskich legislatorów od polityki zero covid, nie zważającej na konsekwencje dla gospodarki. Doza niepewności jednak pozostaje, gdyż historycznie prawo dotyczące lockdownów w Chinach zmieniało się bardzo dynamicznie.

Coraz słabsze prognozy dla wzrostu PKB Państwa Środka oraz zaangażowanie fabryk w proces wznawiania produkcji budzą oczekiwania na wzrost popytu na ropę naftową. Chińskie władze przyznały, że są świadome skutków obostrzeń i decydują się wspomóc najbardziej poszkodowane gałęzie gospodarki.

- W normalnych warunkach Chiny są drugim największym konsumentem ropy i odpowiadają za prawie 15 proc. globalnej konsumpcji, wykorzystując dziennie około 15 mln baryłek. W tym roku popyt Państwa Środka spadł o 1 mln baryłek w wyniku obostrzeń covidowych. Zniesienie ich na pewno pozytywnie wpłynie na ceny surowca - mówi Michał Ficenes, zarządzający Ipopema TFI.

Wprowadzone w marcu ograniczenia w pracy ośrodków produkcyjnych w Szanghaju i Pekinie mocno wpłynęły na globalną konsumpcję czarnego złota, dzięki czemu udało się uniknąć jeszcze większego szoku cenowego niż ten, który wywołała wojna w Ukrainie. Obecne otwarcie Chin zbiegło się w czasie z nieco spokojniejszym okresem na zachodnich rynkach ropy. Z letargu inwestorów wyrwały jednak wieści o planach UE dotyczących blokady importu surowca z Federacji Rosyjskiej.

Walka o jedność

Mimo że w niedzielę, 29 maja, państwa członkowskie UE nie zdołały dojść do porozumienia w sprawie kolektywnej rezygnacji z rosyjskiej ropy, rozmowy nadal trwają. W poniedziałek rozpoczęło się dwudniowe spotkanie liderów grupy, którego głównym tematem pozostały sankcje. Według cytowanego przez Bloomberga anonimowego uczestnika szczytu porozumienie jest prawdopodobne.

Sankcje Unii Europejskiej muszą być zaakceptowane przez wszystkich jej członków. Ostatnia ich wersja obejmowała blokadę rurociągu Przyjaźń, który jest głównym źródłem ropy dla Węgier. Przedstawiciele tego państwa domagają się więc, aby nowy zestaw sankcji nie obejmował transportu jakimikolwiek rurociągami. Nie jest to pierwsza taka sytuacja – w przeszłości kilka państw nie przystało na podobną propozycje UE, wskazując, że tego typu blokada byłaby korzystna dla państw transportujących ropę drogą morską.

Mimo obecnego pata rynek oczekuje sankcji, które przynajmniej w pewnym stopniu będą dotyczyć ograniczenia importu ropy z Rosji. Brak porozumienia byłby mocnym ciosem w jedność unii oraz wiarygodność Komisji Europejskiej, która już kilka tygodni temu zapowiadała wprowadzenie embarga.

Tanio nie będzie

Ropa brent jest na dobrej drodze do zamknięcia szóstego miesiąca zwyżką cenową. Najpierw na kurs baryłki wpływał wzrost popytu związany z otwieraniem się gospodarek po covidzie, potem obawy o podaż wynikające z wojny na Ukrainie. Teraz oba te czynniki wzrostowe mogą powrócić ze zdwojoną siłą - popyt zwiększą Chiny, a podaż zmniejszą sankcje. Nierównowagę powiększy dodatkowo zapotrzebowanie na ropę osób prywatnych, wchodzących w tzw. samochodowy okres wakacyjny.

Teraz oba te czynniki wzrostowe mogą powrócić ze zdwojoną siłą - popyt zwiększą Chiny, a podaż zmniejszą sankcje.

- Rynek ropy naftowej prawdopodobnie funkcjonuje już na skraju swoich możliwości. Oznacza to, że producentom ciężko jest zwiększać podaż surowca, jego wydobycie oraz przetworzenie. Wydaje się, że wzrost popytu spowodowanego przez ponowne otwarcie się Chin po lockdownie oraz rozpoczęcie letniego sezonu samochodowego skutkować będą tym, że ceny ropy prędko nie spadną - mówi Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału Conotoxii.

Za kilka dni ma się odbyć spotkanie członków OPEC dotyczące uwalniania podaży. Arabia Saudyjska, jeden z kluczowych uczestników kartelu, najprawdopodobniej podniesie lipcowe ceny ropy dla rynku azjatyckiego o 1,50 USD za baryłkę, co może oznaczać brak zmian w tempie zwiększania produkcji.

- Krótkoterminowo sankcje na rosyjską ropę ural podbiją zapotrzebowanie na ropę brent, co podtrzyma jej cenę na wysokim poziomie. W tym samym czasie OPEC nie zwiększy rozmiarów produkcji, co dodatkowo wesprze kurs baryłki - mówi Michał Ficenes.

Na giełdach inwestorzy są byczko nastawieni względem ropy. Krótkoterminowe futuresy notowane są z premią w stosunku do długoterminowych. Prompt spread na kontraktach wynosi 3,67 USD za baryłkę, w porównaniu do 1,34 USD sprzed trzech tygodni.

- Pierwsze sygnały luzowania obostrzeń w Chinach moim zdaniem nie miały aż tak dużego wpływu na ceny ropy, podobnie jak popyt, który raczej rosnąć nie będzie. Bardziej istotny jest fakt, że surowca na rynku będzie po prostu mało, przez co na pewno kurs nie zejdzie poniżej 100 USD za baryłkę - mówi Rafał Sadoch, analityk DM mBanku.

Na szkodę gospodarkom

Wysokie ceny surowców energetycznych podnoszą inflację, która była głównym powodem rozpoczęcia cykli podwyżek stóp procentowych przez większość banków centralnych świata. Ostatnie dane wskazują na rekordowe zwyżki cen w Europie, przez co w lipcu politykę pieniężną być może zacieśni opierający się temu do niedawna Europejski Bank Centralny.

- Wzrost ceny ropy naftowej ma dla wielu sektorów negatywne znaczenie. Jest zarówno składnikiem inflacji konsumenckiej, jak i producentów. W Stanach Zjednoczonych stanowi 7,5 proc. koszyka inflacyjnego. Uderza więc szczególnie w przemysł ciężki i biznesy oparte na logistyce. Na przykładzie Polski widzimy, że cena ropy ma wpływ w zasadzie na wszystkich - jeżeli podniesiemy koszt transportu, to droższe będą dobra konsumenckie - mówi Michał Ficenes.

Kosztowna ropa oznacza dla wielu obywateli mniejsze wydatki na konsumpcję, co automatycznie staje się czynnikiem deflacyjnym dla tej grupy dóbr. Bankierzy oferują jednak programy wsparcia, aby dalej pobudzać koniunkturę, co może wydłużyć proces walki z inflacją.

– Jeśli więcej zapłacimy za paliwo, to mniej wydamy w sklepie, restauracji czy kinie. Rosnące ceny paliw oznaczają spadek konsumpcji. Temu zapobiegają politycy, którzy uruchamiają programy wsparcia. To z kolei prowadzi do sytuacji, w której z inflacji będzie jeszcze trudniej wyjść, bo oprócz inflacji popytowej, która wybuchła po lockdownach, trwa inflacja kosztowa - mówi Daniel Kostecki.