Certyfikatem są wyniki

MK
opublikowano: 2007-08-31 00:00

Bertrand Le Guern

wiceprezes Netii

Prezes General Electric Jack Welch, który jest dla mnie autorytetem w dziedzinie zarządzania, przestrzega przed obnoszeniem się z kawałkiem papieru z pieczątką choćby najbardziej prestiżowej uczelni. Dyplom ma jakieś znaczenie na początku kariery zawodowej — pomaga zdobyć dobrą pracę czy ciekawy projekt. Jednak już następnego dnia szef nie będzie pamiętał, jakie masz świadectwa, certyfikaty czy laurki. Zapyta o rezultaty twej pracy. Jeżeli są — zostajesz, może nawet awansujesz. Jeśli ich nie ma — musisz odejść z firmy.

Dyplomy mogą zresztą wręcz zaszkodzić karierze, gdy się nimi pysznimy. Bywa, że jestem pod wrażeniem inteligencji i wykształcenia kandydata do pracy. Ale jego arogancja nie nastawi mnie do niego pozytywnie. Wolę pracownika ze skromniejszym CV, który dużo daje z siebie i umie pracować w zespole. Prymusi często przedkładają swoje własne ambicje nad interes działu czy firmy.

Nie jestem przeciwnikiem programów MBA czy studiów podyplomowych. Ale powtórzę za Welchem, że w biznesie jedynym prawdziwym certyfikatem są wyniki.