PB: Jak silny jest chiński przemysł motoryzacyjny?
Paweł Gos: Chińczycy są przede wszystkim liderami w produkcji aut elektrycznych, i to od wielu lat. Wyprzedzają pod tym względem wszystkich — i w Europie, i w Stanach Zjednoczonych. Są też największym rynkiem dla tych aut. Tylko sierpniu w Chinach sprzedało się 641 tys. aut elektrycznych wobec 284 tys. w całej Europie i nieco ponad 2,3 tys. w Polsce. To pokazuje dysproporcję i skalę tego, jak bardzo Chińczycy się elektryfikują. To też oznacza, że chińscy producenci łapią tzw. korzyści skali, czyli są w stanie produkować samochody elektryczne taniej niż inne koncerny, łącznie z Teslą.
Są też mocno wspierani przez rząd...
To prawda. Chiński rząd mocno stawia na elektromobilność. Jest mnóstwo zachęt, które dostają ci, którzy chcą produkować samochody elektryczne. W tej chwili mówi się, że jest to kwota nawet 57 mld USD, która w latach 2016-22 została skierowana do centrów inżynieryjnych i fabryk. To potężna pomoc, która na pewno pomaga chińskim producentom.
Chińczycy trzymają też rękę na surowcach...
Uważam, że kwestia surowców jest tutaj czynnikiem trzeciorzędnym. Dlatego że zarówno producenci baterii litowo-jonowych, jak też innych mogą szukać surowców poza Chinami. Głównym czynnikiem i kosztem jest technologia. Chińczycy mają do niej dostęp i olbrzymie doświadczenie w produkowaniu aut na prąd. To dzięki temu i oczywiście skali są w stanie produkować taniej niż Europejczycy czy Amerykanie.
To właśnie dzięki niskiej cenie Chińczycy zdobędą mocną pozycję w Europie?
Myślę, że to nie będzie takie proste. Sama cena będzie miała w jakiś sposób wpływ i będzie jednym z czynników decydujących o ewentualnym sukcesie chińskich marek w Europie, ale nie będzie czynnikiem jedynym. Europejczycy są zamożni i nieco rozpieszczeni. Dziś auto elektryczne jest najczęściej drugim lub trzecim autem w rodzinie. Aby stało się pierwszym, musi jeszcze upłynąć trochę czasu. Musi poprawić się infrastruktura, zasięgi etc. Warto też pamiętać, że dziś dla Europejczyka ważne są też elementy związane z prestiżem marki i oczywiście jakością wykonania. Jeżeli te atuty zostaną w jakiś sposób doścignięte przez Chińczyków, wtedy dopiero nastąpi bezpośrednia walka konkurencyjna między Chińczykami a Europejczykami.
Nie możemy też zapomnieć, że już dziś producenci aut z Europy są niejako uzależnieni od chińskich dostawców.
Tak. Przewaga technologiczna Chin, jeśli chodzi o produkcję czy technologię produkcji baterii, jest oczywiście widoczna. Wszystkie koncerny europejskie dzisiaj tak naprawdę korzystają albo z koreańskich, albo z chińskich rozwiązań. Rzeczy, które dotyczą samej technologii, obecnie bardziej są w rękach koreańskich. Chińczycy rzeczywiście wyspecjalizowali się w tym, co bateria ma w środku...
Podsumowując — chińska konkurencja w motoryzacji będzie się nasilać?
Tak i tego już nie da się uniknąć. Przechodząc do rewolucji poprzez elektromobilność w przemyśle motoryzacyjnym i wychodząc z ewolucji, która była zapoczątkowana prawie 10-15 lat temu, widzimy, że rzeczywiście każde nowe wejście chińskiego producenta do Europy będzie na pewno elementem, który — po pierwsze — martwi europejskich producentów, a po drugie — będzie też przyspieszać transformację. Tego także można się spodziewać i to już się dzieje na naszych oczach. Warto jednak dodać, że obecność chińskich koncernów w Europie to nie jest nowość. Mamy przecież też już długą historię współpracy chińskiego Geely z Volvo czy też z innymi producentami. Myślę, że alianse gospodarcze będą się rozwijać nadal. Mam też nadzieję, że nasz alians gospodarczy z Geely na poziomie projektu Electromobility Poland, czyli naszego flagowego samochodu elektrycznego — Izery, będzie przykładem dobrej współpracy z Chińczykami.
Szukaj Pulsu Biznesu do słuchania w Spotify, Apple Podcasts, Podcast Addict lub Twojej ulubionej aplikacji
dziś: „Chińska motoryzacja nadciąga”
goście: Jakub Faryś — Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, Paweł Gos — Exact Systems, Maciej Mazur — Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, Wojciech Drzewiecki — IBRM Samar