Chińskim akcjom grozi bańka

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2020-07-08 22:00

Indeksy giełdowe Państwa Środka znalazły się najwyżej od pięciu lat, a komentatorzy ostrzegają przed bańką spekulacyjną

Tylko od początku miesiąca chiński indeks CSI300 zyskał 14,7 proc. i dzięki temu znalazł się najwyżej od ponad pięciu lat. Chiński rynek należy od początku roku do najlepiej zachowujących się na świecie, do czego przyczyniło się wyjście Państwa Środka jako pierwszego z epidemii COVID-19. Dynamika zwyżek jest tak silna, że komentatorzy ostrzegają przed powtórzeniem się scenariusza bańki spekulacyjnej z lat 2014-15. Wówczas skupiający 300 spółek z giełd w Szanghaju i Shenzen wskaźnik najpierw w 12 miesięcy urósł dwuipółkrotnie, by w ciągu kolejnych ośmiu miesięcy stracić prawie połowę wartości.

— Po silnym rajdzie rynek prawdopodobnie wejdzie w konsolidację. Regulatorzy nie będą patrzyć przychylnie na tak silne zwyżki, jednak tendencja wzrostowa nie wydaje się zagrożona — komentuje w rozmowie z agencją Bloomberg Shen Zhengyang, analityk biura Northeast Securities.

Na rynku jest wiele okazji, a kapitał powinien zacząć płynąć do spółek, które do tej pory nie korzystały na poprawie koniunktury, tłumaczy specjalista. Chińskie akcje mają obecnie najlepsze fundamenty na świecie, jednak czynnikiem ryzyka jest duża podatność na spekulacyjne ruchy cen.

Zwyżki napędzają inwestorzy indywidualni, których możliwości inwestycyjne ograniczają panujące w kraju kontrole przepływów kapitału. Zdaniem analityków do kupowania akcji zachęcają obniżki stóp procentowych, ożywienie gospodarcze po ustąpieniu epidemii COVID-19, a przede wszystkim obserwowane przez inwestorów wysokie stopy zwrotu.

Tylko w poniedziałek łączna kapitalizacja chińskiego rynku akcji skoczyła o 460 mld USD, najmocniej od pięciu lat. Dzienne obroty osiągnęły równowartość 213 mld USD, co również było najwyższą wartością od 2015 r.

O skali spekulacji świadczy to, że wartość kredytów zaciągniętych na zakup akcji przekracza już równowartość 170 mld USD, co jednak jest wciąż o połowę niższym wynikiem niż w szczycie bański sprzed pięciu lat. Również wyceny akcji są niższe niż w 2015 r., a środki ostrożności podjął bank centralny w Pekinie. W poniedziałek piąty dzień z rzędu wycofywał płynność z krajowego systemu finansowego.

— Jest bardzo mało prawdopodobne, żeby pęknięcie bańki z lat 2014-2015 się powtórzyło. Rynek nie jest zalany płynnością, jak to miało miejsce wówczas, a polityka pieniężna jest ostrożna — komentuje Dai Ming, zarządzający towarzystwa Hengsheng Asset Management.

— Władze są bardzo ostrożne, żeby nie dopuścić do powtórki sytuacji, bo zdają sobie sprawę, że szkody związane z przyszłym załamaniem są większe niż płynące z poprzedzającego ją okresu dobrej koniunktury — doda je Wang Zhuo, zarządzający Shanghai Zhuozhu Investment Management.

Gorączkę inwestycyjną starają się ostudzić nie tylko władze, ale też media. Po tym jak wcześniej dominowały w nich argumenty zachęcające do kupowania akcji, we wtorek dziennik „Securities Times” zwracał uwagę na związane z inwestowaniem ryzyko. To kolejny czynnik odróżniający obecną sytuację od tej z 2015 r. Tymczasem rajdu nie powinny zakłócić ostatnie napięcia pomiędzy Chinami i USA, ocenia Goldman Sachs.

„Relacja potencjalnego zysku do ryzyka jest wciąż korzystna, o ile tylko nie dojdzie do dalszego znacznego pogorszenia stosunków między oboma krajami” — zauważają w raporcie specjaliści banku, którzy zalecają przeważanie akcji chińskich na tle innych rynków regionu.