Chuka Umunna, globalny szef ds. zrównoważonych rozwiązań w JPMorgan, podkreślił rosnącą rolę Chin w globalnej transformacji energetycznej. Jego zdaniem Pekin inwestuje w zielone technologie nie tylko dla rozwoju gospodarczego, lecz także po to, by zdobyć przewagę geopolityczną.
Przejście na gospodarkę niskoemisyjną i kwestie bezpieczeństwa narodowego zaczynają się ze sobą coraz bardziej splatać. Myślę, że zobaczymy to jeszcze wyraźniej w najbliższych latach – stwierdził Umunna.
Zgodnie z raportem BloombergNEF, Chiny kontrolują już ponad 70 proc. globalnych mocy produkcyjnych w kluczowych segmentach technologii czystej energii. Ta dominująca pozycja umożliwia im nie tylko kontrolę rynku, ale również znaczący wpływ na światową politykę klimatyczną i gospodarczą.
Skomplikowana sprawa w USA
W odróżnieniu od Chin, podejście Stanów Zjednoczonych do zielonej transformacji jest bardziej złożone i politycznie spolaryzowane. Umunna zauważył, że jednak nawet administracja Donalda Trumpa, pomimo historycznej niechęci do polityk proklimatycznych, wykazuje zainteresowanie rozwojem alternatywnych źródeł energii.
Biały Dom dąży do zapewnienia energetycznej pełności, co wymaga kompleksowego podejścia. Widzimy silne zainteresowanie energią jądrową, geotermalną, a także różnymi rodzajami wodoru – stwierdził ekspert z JPMorgan. Wzrost zapotrzebowania na energię – między innymi w związku z dynamicznym rozwojem sztucznej inteligencji – może paradoksalnie sprzyjać rozwojowi zielonych technologii, nawet mimo politycznej retoryki antyklimatycznej.
Odbicie na rynku zielonych inwestycji
Mimo wcześniejszych trudności na rynku, związanych z rosnącą inflacją i kosztami finansowania, akcje firm związanych z czystą energią zaczynają odrabiać straty. Po niemal 60-procentowym spadku w latach 2020–2024, indeks S&P Global Clean Energy wzrósł w 2025 roku o około 13 proc.
Wygląda na to, że pojawiły się pierwsze oznaki zmiany trendu – przyznał Umunna.