Samoobrona chce zmusić media do publikacji sprostowań — nawet tych nieuzasadnionych. Jak? Przez KRRiT i nową „konstytucję dla mediów”.
„Puls Biznesu”: Po co ta poprawka o etyce w mediach? Czy coś nie tak z naszymi mediami?
Janusz Maksymiuk: Media są czwartą władzą i we wszystko, co podają, ludzie wierzą. Jeżeli media napiszą, że Andrzej Lepper ma trzecie oko, to chociaż ma dwa, niektórzy mediom uwierzą. Chodzi nie o to, czy można tak pisać czy nie, ale o to, że jeżeli to nieprawda, to Andrzej Lepper powinien mieć prawo do sprostowania, a redakcja obowiązek jego publikacji.
I tak jest. U nas w redakcji…
Nie, tak nie jest! Ja nie wiem, jak jest „u was”, generalnie my się natomiast wiecznie w tych sprawach boksujemy z mediami. Obywatele, którzy mają kontakt z mediami, powinni mieć prawo odniesienia się do zarzutów, i to bez drogi sądowej — długiej i żmudnej. Nie chcemy, żeby KRRiT karała dziennikarzy, ale niech określi jakieś zasady i publikuje, że np. w danym programie radiowym czy telewizyjnym postępuje się nieetycznie.
Chcemy, żeby sprawy cywilne o pomówienia w mediach sądy rozpatrywały w terminie trzech miesięcy.
Po co sądy, skoro zgodnie z prawem prasowym każdy ma prawo do sprostowania?
Tylko gdy my ich żądamy, to nam nie prostują!
Może nie mają powodów? Redakcja nie musi publikować każdego sprostowania, jedynie takie, które jest uzasadnione.
Ma publikować, najwyżej niech doda swój komentarz! Mówi pan, że nie mają powodów, kiedy właśnie mają! Powinni sprostowanie publikować na moją odpowiedzialność, a jeżeli ja napisałem nieprawdę, niech mnie gazeta poda do sądu. I szybki proces, bez wydłużania czy zbierania dowodów, bo sprawa jest prosta: dziennikarz musi mieć dowody; jak je pokaże, to wygrał.
Dziennikarz nie zawsze musi ujawniać źródła swoich informacji...
To już zbyt zawiłe. W każdym zawodzie jest uregulowana kwestia etyki zawodowej. Prawnik, poseł, doradca finansowy... Wszyscy ponoszą konsekwencję działań nieetycznych — oprócz dziennikarzy. Raz jeszcze tłumaczę: ta poprawka raczej nie ma zaostrzać konsekwencji ale dziennikarzy — choć tu sprawa jest otwarta. Na pewno chodzi o to, by KRRiT mogła piętnować zachowania nieetyczne.
Poprawka wspomina, że KRRiT może podejmować wobec nieetycznych mediów jakieś działania. Jakie?
Jeżeli jakaś stacja notorycznie postępuje w sposób nieetyczny, to —gdy przyjdzie czas odnowienia koncesji — może sobie poczekać rok czy dwa... Podam przykład. W Radiu Zet, konkretnie w audycji Moniki Olejnik „Siódmy dzień tygodnia”, prowadząca z siedem razy mówiła, że Lepper to, Lepper tamto, aż w końcu nawet premier Pawlak zwrócił jej uwagę, że jak chce o przewodniczącym rozmawiać, to niech go zaprosi do studia. Poza tym Andrzej Lepper nawet w rozmowie prywatnej nigdy nie mówi Monika, Olejnikowa, Olejnik, tylko pani redaktor Olejnik. I co, to etyczne? Że ktoś ma tubę, z której pluje na innych?
A oprócz przedłużania koncesji?
Rada powinna określić zasady — i orzekać o etyce. A ja, jako obywatel pokrzywdzony przez media, mogę poprosić radę o wydanie orzeczenia, że w danej sprawie redakcja czy dziennikarz naruszyli zasady etyki. Mając taki dowód w ręku, mogę iść do sądu. Potrzebny jest wzorzec, co etyczne, a co nie.
Nie myślał pan, żeby stworzyć jakąś speckomisję do spraw etyki albo urząd do kontroli etyki w mediach?
Niech mądrzy ludzie w KRRiT o tym dyskutują. My desygnujemy fachowca, który się na tym zna — i wtedy zobaczymy.
A gdyby to pan nim był, to co by pan wprowadził?
Przede wszystkim zwróciłbym się do Rady Etyki Mediów, która składa się z jeszcze bardziej niezależnych politycznie ekspertów, żeby przygotowała na użytek mediów elektronicznych kodeks etyczny.
Na posiedzeniu komisji przekonywał pan o konieczności nowelizacji m.in. ustawy medialnej, ustawy prasowej. Zapowiedział pan nawet stworzenie czegoś na wzór „konstytucji” dla mediów.
Chodzi o zebranie w całość wszystkich zasad dotyczących pracy dziennikarza i zrobienie z tego takiej właśnie „konstytucji mediów”. Media są czwartą władzą i trzeba ich działanie uregulować!
Bo inaczej są puszczone samopas?
Pamiętajmy, że media a dziennikarze to dwie różne sprawy. Działalność mediów powinna być ściśle określona, a dziennikarze mogą chodzić samopas. Powinni być niezależni! Prawo powinno chronić niezależność dziennikarza przed jego naczelnym. Teraz dziennikarz jest niewolnikiem. Przychodzą na konferencje, marnują te kasety, a potem nic nie idzie. Żeby szefowie nie manipulowali dziennikarzami, redakcje powinny mieć określone zasady działania.
Przez kogo?
Właśnie przez „konstytucję mediów”.
Kto miałby ją napisać?
Nie wiem... Może komisja, może ktoś inny. Myślę, że to wyjdzie w trakcie prac komisji kultury i środków przekazu.
Panie pośle, tak szczerze: odgrywacie się teraz na mediach za wybory?
Broń Boże! W żadnym wypadku, nie odgrywamy się! To są sprawy zaszłe i nie ma co do nich wracać.