Giełdowy Comarch przyzwyczaił inwestorów i ekspertów, że chadza własnymi ścieżkami. Po inwestycji w segment medyczny i debiucie na rynkach Ameryki Łacińskiej postanowił zostać producentem — nie oprogramowania, ale elektroniki.
— Zainwestujemy 10 mln zł w stworzenie linii produkcyjnej, która będzie wytwarzała dla nas specjalistyczne urządzenia — mówi Janusz Filipiak, prezes Comarchu.
W tym roku na rynek trafią m.in. przenośny holter, domowe urządzenie do nadzorowania stanu ciąży i beacony.
Zakład powstanie w Krakowie. Produkcja ma wystartować do końca tego roku. Prezes krakowskiej firmy wyjaśnia, że nie jest zainteresowany produkcją smartfonów czy tabletów. W zakładzie ma powstać zaawansowana elektronika z takich obszarów, jak telemedycyna, bezpieczeństwo i internet rzeczy. W tym roku na rynek trafią m.in. przenośny holter, domowe urządzenie do nadzorowania stanu ciąży i beacony, którymi spółka chwali się już od kilku miesięcy. Krakowska spółka zamierza także zatrudnić nawet 400 pracowników, rozbudować sieć sprzedaży i inwestować w centra danych.
— Mamy globalnych klientów i dlatego musimy rozwijać naszą globalną obecność. Mimo że interesuje nas rozwój w Ameryce Południowej oraz w Azji, nadal najważniejszym dla nas rynkiem pozostanie Europa — mówi Janusz Filipiak.
Na Starym Kontynencie krakowska spółka zamierza otworzyć oddziały w Hiszpanii i we Włoszech oraz reaktywować oddział w Wiedniu, który zajmie się sprzedażą na Bałkanach. Poza Europą na celowniku Comarchu są Chile, Kolumbia, Peru, Turcja oraz Bliski i Daleki Wschód. Te ostatnie będą obsługiwane przez działające już biuro w Dubaju. Dzięki niemu w ubiegłym roku firma zdobywała kontrakty w Malezji i Singapurze. © Ⓟ