Szukanie odpowiedzi na epidemię COVID-19 to jeden wielki eksperyment, zarówno w sferze organizacyjnej jak i finansowej.
Mało kto na taką sytuację jest dobrze przygotowany. Rządy najbardziej rozwiniętych krajów (np. Wielkiej Brytanii) robiły symulacje kryzysu pandemii, ale te symulacje najczęściej dotyczyły pandemii grypy, która ma nieco inne cechy niż COVID-19. Obecna choroba wymaga hospitalizowania znacznie większego odsetka chorych i ma wyższe wskaźniki śmiertelności niż grypa, co sprawia, że obciążenie systemu szpitalnego oraz panika ludności są znacznie większe.
Żeby zaplanować przyszłość musimy najpierw dokonać założeń, jak obecna pandemia będzie przebiegać. Na podstawie opinii epidemiologów zamieszczanych w różnych publikacjach w mediach i wydawnictwach naukowych możemy przyjąć bazowe założenie, że szczyt pandemii nastąpi za ok. 2-3 miesiące, a późną jesienią wystąpi ryzyko powrotu choroby. Wobec tego scenariusza bazowego można określić dwa scenariusze skrajne — pozytywny i negatywny. W scenariuszu pozytywnym zmiany pory roku wywołują silniejszy spadek fali pandemii wiosną. W scenariuszu negatywnym pandemia zostaje z nami na dłużej. Polska gospodarka wchodzi oczywiście w głęboką recesję. W scenariuszu bazowym jesteśmy w stanie w ciągu roku przywrócić gospodarkę do jako takiej normalności, choć porządkowanie po chaosie będzie trudne (w scenariuszu pozytywnym odbędzie się to szybciej, w ciągu paru kwartałów). W scenariuszu negatywnym kraj będzie musiał przejść na tryb quasi-wojenny, z szerokimi elementami centralnego planowania, nacjonalizacją części majątku, kontrolami cen, racjonowaniem towarów i usług.
Jak reagować? Oto kilka punktów, które uważam za istotne. Po pierwsze, priorytet mają inwestycje i zaopatrzenie w systemie ochrony zdrowia. Musimy szybko zainwestować w zasoby potrzebne do przyjmowania bardzo dużej fali pacjentów oraz w zasoby do masowego testowania. Po drugie, musimy mieć plan restartu działania w warunkach epidemii (gdy fala będzie opadała). Gospodarka nie może długo stać w miejscu, bo koszty będą tak duże, że zaczną przekraczać koszty związane z ograniczaniem pandemii. Trzeba wypracować procedury związane z telepracą, dystansowaniem, środkami higieny, szybkim testowaniem.
Po trzecie, potrzebne jest wprowadzenie instrumentów pozwalających pracodawcom zagrożonych firm wysyłać pracowników na bezpłatne urlopy, częściowo finansowane przez państwo. Rząd nie musi finansować dużej części traconego wynagrodzenia, bo w czasie przejściowym konsumpcja i tak jest obniżona.
Po czwarte, potrzebne jest odroczenie części zobowiązań podatkowych w firmach. Po piąte, potrzebne jest wsparcie finansowe dla firm, aby zapobiegać ich bankructwom. Może się to odbywać przez kredyty udzielane przez BGK lub przez restrukturyzację zapadalności zobowiązań finansowych firm i gospodarstw domowych wobec banków. To musi się odbyć w szybkim porozumieniu z KNF i NBP. KNF musi obniżyć bufory kapitałowe banków, a NBP zapewniać finansowanie tym bankom, które mogą mieć problemy. Po szóste, potrzebny jest plan zarządzania makroekonomicznego, związany z finansowaniem rosnącego zadłużenia. Wzrost długu publicznego może być potencjalnie bardzo wysoki. NBP powinien być gotowy do skupu obligacji skarbowych jeżeli na rynku wystąpią jakieś zaburzenia. Po siódme, po ustaniu ograniczeń w aktywności ludności trzeba będzie przejściowo skrócić część wakacji, czy ograniczyć urlopy. Spłata wszystkich powstających w czasie kryzysu zobowiązań będzie wymagała bardzo silnego wzrostu PKB w kwartałach po pandemii.
Nie jestem oczywiście przekonany na 100 proc., że opisane działania są optymalne. Ale jesteśmy w czasie wielkiego eksperymentowania, a musimy działać szybko i odważnie.
Podpis: Ignacy Morawski