Jak działa Timeqube?
- Włączamy kostkę. Ona ustawia się domyślnie na 60 minut, bo to jest klasyczny czas spotkań. I w tym momencie Timeqube jest już gotowy do pracy. Miga na biało, czyli czeka, aż go przyciśniemy.
W momencie przyciśnięcia zaczyna pracować.
W połowie spotkania zielony kolor, który oznacza "masz dużo czasu", zmienia się na pomarańczowy, a po upływie 90 proc. założonego czasu spotkania – kostka staje się czerwona.
Jeśli czas się skończy - zaczyna migać. I to jest bardzo jasna informacja dla wszystkich uczestników spotkania, że czas minął – opisuje działanie kostki Andrzej Dobrucki, współwłaściciel Timeqube.
Pierwsza kostka znacznie odbiegała od obecnych standardów.
- Kupiłem za dolara lampkę na Aliexpress w kształcie kostki i z kolegą, który był dobry w lutowaniu, wymieniliśmy w tej kostce wnętrzności - włożyliśmy tam płytkę z procesorem. Mniej więcej działało to tak jak to, co mamy dzisiaj. Oczywiście wyglądało koszmarnie – wspomina Andrzej.
Tak zrodził się pomysł na biznes. Później już była praca.
- Założyliśmy biuro w moim salonie. Ustawiliśmy kilka biurek i pracowaliśmy nad projektem urządzenia: jakie funkcje mają być w nim zawarte, jak będzie się je obsługiwać, jak powinniśmy je wyprodukować. Nie było to proste, bo nie jesteśmy inżynierami i nie mamy wielkiego doświadczenia w projektowaniu urządzeń elektronicznych – mówi Mikołaj Skubina, współwłaściciel Timeqube.
Po dziesięciu miesiącach wspólnej pracy udało się stworzyć produkt, który wysyłali już do klientów na całym świcie.
