Wskaźniki spadały przez cały dzień pogłębiając skalę przeceny rozpoczętej w piątek. Pod koniec sesji pojawiła się szansa na odreagowanie, ale tylko zmniejszone zostały wcześniejsze straty.
Ostatecznie, na finiszu sesji indeks Dow Jones IA tracił 0,11 proc. Wskaźnik S&P500 spadł o 0,39 proc. zaś Nasdaq zniżkował o 0,86 proc.
Obozy byków nie były w stanie wesprzeć w poniedziałek dane makro, choć okazały się nieznacznie lepsze od prognoz analityków.
Indeks ISM dla sektora usług wzrósł w minionym miesiącu do 57,3 pkt z 56,8 pkt. w styczniu, co jest najwyższą jego wartością od roku. Z kolei zamówienia na dobra trwałego użytku spadły w styczniu o 3,7 proc. przy prognozie rzędu -4,0 proc.
Inwestorzy większą uwagę zwrócili tymczasem na doniesienia z Chin. I przyjęli je ze sporymi obawami. Tamtejsze władze obniżyły do 7,5 proc. prognozę tegorocznego wzrostu PKB, co jest najniższą wartością od 2004 r. To skutek oczekiwań na efekty działań mających na celu schłodzenie koniunktury w drugiej pod względem wielkości gospodarce świata by ją uchronić przed przegrzaniem i pęknięciem bański inwestycyjnej.
Największymi stratami, w związku ze spodziewanym spadkiem popytu ze strony Chin, „pochwalić się” mogły spółki reprezentujące sektor wydobywczy i paliwowy. Zniżki notowano też w segmencie spółek przemysłowych. Wśród pokrzywdzonych wymienić można m.in. koncern aluminiowy Alcoa oraz Caterpillar, największego na świecie producenta ciężkiego sprzętu budowlanego.
Siedmiosesyjny rajd przerwały papiery Apple.