Premier Marek Belka byłby zadowolony, gdyby przy założeniu co najmniej 4-proc. wzrostu gospodarczego i 1,5-proc. średniorocznej inflacji udało się zbudować przyszłoroczny budżet z deficytem 30 mld zł.
— W praktyce mogłoby się okazać, że udałoby się zejść poniżej tej wielkości — powiedział w wywiadzie dla Radia PiN.
Premier zapowiedział, że w budżecie nie pojawią się żadne „rewolucje podatkowe”, natomiast rząd będzie się starał zdyscyplinować wydatki. W Ministerstwie Finansów trwają prace analityczne dotyczące skutków wprowadzenia różnych wariantów podatkowych, także zapowiadanego przez PO podatku liniowego, w których biorą udział przedstawiciele różnych ugrupowań politycznych. Jak zapowiada premier, efekty tych wyliczeń zostaną w ministerialnych szufladach dla następnego rządu.
Marek Belka jest także spokojny o wykonanie tegorocznego budżetu.
— Wszystko jest pod kontrolą. Patrzę przede wszystkim na wielkość dochodów. Wpływy do budżetu idą bardzo dobrze — twierdzi premier.