
Z jednej strony, notowania miedzi znajdują się pod presją obaw związanych z recesją. Miedź to metal szeroko wykorzystywany w przemyśle – m.in. w transporcie, budownictwie, czy też w sektorze technologicznym oraz branżach powiązanych z transformacją energetyczną. To sprawia, że popyt na miedź jest w dużym stopniu uzależniony od koniunktury gospodarczej na świecie.
Z drugiej strony, wsparciem dla notowań miedzi są dane pokazujące jej niewielkie zapasy na świecie oraz duże prawdopodobieństwo pojawienia się deficytu na rynku miedzi w bieżącym roku. International Copper Study Group (ICSG) poinformowała wczoraj, że w pierwszej połowie bieżącego roku deficyt na rynku miedzi wyniósł 72 tysiące ton (chociaż warto wspomnieć, że był on i tak mniejszy niż w I połowie poprzedniego roku, kiedy to wyniósł 130 tys. ton).
Ogólnie, w długoterminowej perspektywie uzasadnione są obawy związane z tym, czy podaż miedzi nadąży za popytem, biorąc pod uwagę coraz szersze wykorzystanie miedzi w różnych branżach gospodarki – a jednocześnie zaniedbania infrastrukturalne związane z wydobyciem tego metalu.
