Zespół Venturi jest ostatnim, dziesiątym, zespołem, który zgłosił się do startu w Formule E, elektrycznym odpowiedniku Formuły 1.

Kierowcy tej serii od września przyszłego roku zamiast głośnymi bolidami napędzanymi benzyną będą się ścigać autami na prąd. Brzmi to może śmiesznie, ale seria jest organizowana pod egidą Światowej Federacji Samochodowej (FIA) i rozkręca sprawną machinę marketingową.
Bolidy Formuły E nie są też elektrycznymi zabawkami. Auta rozpędzają się do 225 km/h i przyspieszają do setki w kilka sekund. Dziesięć zespołów wystawi po dwa bolidy i będzie rywalizować na torach ulicznych takich miast, jak Pekin, Los Angeles, Londyn i Berlin. FIA przyjęła ekipy z różnych części świata, bo na liście startowej jest amerykański Andretti Autosport, chińskie China Racing, japońskie Super Aguri i niemieckie Audi Sport ABT. Ostatnio zgłosił się też Virgin Racing, sponsorowany przez koncern charyzmatycznego miliardera Richarda Bransona, właściciela lini lotniczej Virgin.
Venturi, które skusiło Leonardo DiCaprio, to mały producent elektrycznych samochodów, założony w 1984 r. przez dwóch francuskich inżynierów, którzy nie spełnili jednak marzenia o podbiciu świata autami na prąd. Venturi zbankrutowało na początku tego wieku, ale szybko zostało wykupione przez milionera z Monako — Gildo Pallanca Pastora. Firma ma na koncie rekord świata w kategorii najwyższej prędkości osiągniętej na lądzie przez elektryczny pojazd. Maszyna Venturi rozpędziła się do 495 km/h.
Fundamenty sukcesu elektrycznej formuły — wyścigi w najsłynniejszych miastach, ciekawe, szybkie, choć ciche bolidy i niezła lista partnerów z takimi koncernami, jak Renault, DHL, Qualcomm i Michelin. Ponadto odpowiedni czas, bo seria rozpocznie się we wrześniu, a skończy w czerwcu, czyli wypełni przerwę w wyścigach Formuły 1. Nowa kategoria ma popularyzować elektryczne auta i być platformą dla nowych rozwiązań. Nie od dziś wiadomo, że największym problemem takich ekologicznych pojazdów jest dystans, który można pokonać na jednym ładowaniu baterii. Jak Formuła E rozwiąże ten problem? Wyścigi będą trwały około godziny, a kierowcy w pit stopach będą zmieniać auta. Oczywiście po rozładowaniu tego, którym jechali do tej pory.