Ministerstwo pracy podało, że planowana podwyżka płacy minimalnej o 190 zł będzie kosztowała budżet 163 mln zł rocznie. Gdy mówimy o budżecie, operujemy raczej miliardami, podwyżka najmniejszych płac wydaje się dla budżetu obojętna. Tylko na pozór.
Wydatki budżetu związane z podwyżką płacy minimalnej wynikają z tego, że jest to wskaźnik przy wypłacie niektórych świadczeń. Minimalne pensje nie są wypłacane z budżetu — płacą je przedsiębiorcy. I to oni wyłożą gotówkę na realizację szlachetnego gestu rządu. Przedsiębiorcy mniej zarobią, ale polityków raczej to nie martwi, ponieważ wielu z nich jest zdania, że przedsiębiorcy w ogóle nie powinni zarabiać, bo jeśli się bogacą, to tylko wyzyskując pracowników. Zapominają jednak, że mniejsze zyski firm to również mniejsze od nich podatki.
Podwyżka płacy minimalnej nie jest jednak dobrą wiadomością także dla pracowników. Może się okazać, że dla niektórych pracodawców podwyżka płacy minimalnej okaże się zbyt duża. I zamkną swoją firmę. Pracownicy, zamiast wyższej minimalnej płacy, będą musieli się zadowolić zasiłkiem, bynajmniej nie maksymalnym. A wszystko to w sytuacji, gdy w kraju zauważalnie rosną płace. Ale za ten wzrost pracownicy mogą podziękować prawom wolnego rynku. Konkurencja, a nie kolejne rządowe ustawy i rozporządzenia, zmusiła przedsiębiorców do podnoszenia płac. Politycy chcą być łaskawsi niż rynek i liczą, że zaskarbią sobie wdzięczność pracowników. Zapominają jednak, że z rynkiem trudno wygrać.