W przypadku Kanady nie doszło do nałożenia 50 proc. stawki o której wspomniał wyraźnie wczoraj Donald Trump - decyzja została cofnięta po tym, jak premier kanadyjskiej prowincji Ontario wstrzymał 25 proc. narzut na ceny prądu sprzedawanego do USA. Nie oznacza to jednak, że Kanada i inne kraje nie przygotowują "stosownej odpowiedzi" wobec nowych taryf Trumpa na aluminium i stal...
Tymczasem dzisiaj o godz. 14:30 rynek dostanie ważne dane o inflacji CPI w USA za luty - według oczekiwań ekonomistów presja cenowa mogła nieco wyhamować (2,9 proc r/r i 3,2 proc. r/r dla inflacji bazowej). Jeżeli jednak dane byłyby wyższe, to byłby to impuls podbijający nerwowość na rynku i dający pretekst do odreagowania dolara?
Dlaczego? Bo rynki zaczęłyby wątpić w grany od kilku tygodni scenariusz, który zakłada, że Fed już od czerwca powróci do cięć stóp procentowych i łącznie do końca roku zobaczymy przynajmniej trzy ruchy. Motywowane jest to tym, że inflacja mogłaby podbić przez cła tylko czasowo, gdyż silne spowolnienie gospodarcze i załamanie się rynku pracy w USA w najbliższych miesiącach, będzie znacznie silniejszym impulsem. No dobrze, ale czy rynki są gotowe na czasową stagflację, czyli kombinację podwyższonej inflacji i hamującej gospodarki? Nie. W takiej sytuacji FED stoi z boku i nie "wspiera" rynków, jak to miało miejsce w ostatnich latach.
Reasumując, wyższa inflacja o godz. 13:30 (dane z USA z racji zmiany czasu na letni są teraz o godzinę wcześniej), mogłaby krótkoterminowo wyraźnie podbić dolara, który po ostatnich spadkach jest już wyprzedany. Ale nie byłaby to dobra informacja dla rynków akcji na Wall Street. Dzisiaj poza danymi z USA poznamy ważne informacje z Kanady - o godz. 14:45 (tu też mamy juz czas letni) decyzję ws. stóp procentowych podejmie Bank Kanady. Tu rynek jest pewien kolejnego cięcia o 25 punktów baz. do 2,75 proc. W obliczu dużej niepewności gospodarczej w kontekście mocnych tarć handlowych pomiędzy USA, a Kanadą, najpewniej BOC będzie skłonny do bardziej "gołębiej" retoryki, która utrzyma perspektywę dalszego luzowania monetarnego. Poza danymi makro uwagę przykuwać będzie też geopolityka - wczoraj USA i Ukraina zgodziły się, co do tego, aby wprowadzić 30 dniowy rozejm na froncie rosyjsko-ukraińskim. Teraz piłka jest po stronie Moskwy i tutaj po pierwszej, pozytywnej reakcji rynków, później pojawił się sceptycyzm, co do rzeczywistych szans na pokój - wiele będzie zależeć teraz od bezpośrednich rozmów USA i Rosji. Te doniesienia będą mieć też wpływ na złotego, choć ekonomiści będą skupiać się na informacjach z posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej.
W środę rano dolar odbija na szerokim rynku, choć niewiele. Wspomniana inflacja CPI z USA będzie tu kluczowa. Najgorzej wypada rubel, który częściowo kasuje wczorajszą zwyżkę. Pośród G-10 najsłabsze są korona szwedzka i japoński jen, który słabnie już drugi dzień z rzędu po tym, jak we wtorek reagował na słabsze dane makro z Japonii. Wpływ na to mogą mieć obawy dotyczące wojny celnej z USA. Najsilniejsze są frank i euro, chociaż tu można mówić bardziej o stabilizacji.
EURUSD - będzie korekta?
Para EURUSD cofa się w stronę 1,09 w oczekiwaniu na dane o inflacji CPI z USA o godz. 13:30. Wczorajsze naruszenie oporu z listopada ub.r. przy 1,0937 okazało się być nietrwałe. Dzisiaj rynek zwraca też uwagę na spekulacje wokół tego, czy Rosja przyjmie propozycję 30-dniowego zawieszenia broni w Ukrainie. Technicznie rynek EURUSD jest po silnych zwyżkach i większa korekta byłaby uzasadniona i to nawet w rejon mocnego wsparcia wokół 1,0765.