Premier Leszek Miller i minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz — a dodatkowo także Danuta Hübner, minister ds. europejskich — podpisali w Atenach warunki członkostwa Polski w UE, zawarte w traktacie akcesyjnym.
— Spełnia się chyba najważniejsze dążenie Polski po 1989 r. Dążenie narodu, który przez ponad 40 lat nie dał się zsowietyzować. Nie sądziłem jednak, że ta chwila tak szybko nastąpi — tak ceremonię podpisania traktatu akcesyjnego scharakteryzował Tadeusz Mazowiecki, pierwszy premier III Rzeczypospolitej.
— Przezwyciężamy podziały między państwami europejskimi na Wschód i Zachód — zainaugurował ceremonię podpisania traktatu Costas Finitis, przewodniczący Rady Europejskiej.
Później poszło jak z płatka. Dwuosobowe delegacje w kolejności alfabe-tycznej sprawnie składały podpisy pod traktatem akcesyjnym i pod dokumentem końcowym, poprzedzając ten akt krótkim przemówieniem. Trzyosobowa delegacja polska wystąpiła jako 19.
— Ten dzień przyniesie Polsce rozwój, pomyślność i bezpieczeństwo — powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Po jego słowach podpisy złożyli premier Leszek Miller (piórem Mont Blanc) i minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz. Po ceremonii traktat podpisała także Danuta Hübner, minister ds. europejskich.
Podczas szczytu w Atenach nie tylko podpisywano traktat, ale i zdecydo-wano, że konwent zajmujący się reformą instytucji UE przedstawi propozycję unijnej konstytucji 20 czerwca, na kolejnym szczycie w Salonikach.
Każdy obecny pod Akropolem polski polityk chciał zabłysnąć. Grzegorz Kołodko, wicepremier i minister finansów — który dzień rozpoczął od joggingu (po kopenhaskim doświadczeniu, tym razem trenował z identyfikatorem na szyi), a na konferencji prasowej pojawił się w okularach przeciwsłonecznych — wpiął biało-czerwoną kokardkę do mikrofonu i ogłosił prognozę:
— Za siedem lat nasz PKB będzie większy o 40 proc., bezrobocie spadnie o 7 punktów procentowych, a Polska będzie już na dobre w strefie euro.
Z kolei Jan Truszczyński, główny negocjator, podczas konferencji, gdy mowa była o korzyściach z przystąpienia Polski do Unii, przewrócił unijną flagę.
Z Aten polska delegacja wróciła w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku późną nocą — po to, aby dzisiaj od rana zdać rachunek Sejmowi.