Proponując zmiany, chcę zachęcić tych, którzy mają dochody najmniejsze do płacenia podatków. Obecny system prowadzi ich do szarej strefy i tkwią w niej latami. Ja im proponuję układ: wyjdźcie z szarej strefy, nie będziecie zmuszani do płacenia obciążeń podatkowych, przynajmniej jeśli chodzi o podatek dochodowy - mówi wicepremier Marek Belka w dzisiejszym wywiadzie dla "PB".
Marek Belka: Mimo że traktuję deficyt jako pewną wartość wynikową, oczywiście chciałbym, i to jest cel drugoplanowy, żeby był on z roku na rok coraz mniejszy. Dlatego to była pewna propozycja, która pokazywała, ile korekt można dokonać, na przykład jeśli chodzi o niepobieranie zaliczek. W praktyce te zmiany muszą być budżetowo neutralne. Najlepszym sposobem na to jest odejście od kwoty wolnej od podatku.
Na naszych propozycjach zyskuje prawie 8 mln podatników, prawie 11 mln jest na zero, a 1,7 mln traci. Oczywiście chodzi o 1,7 mln podatników o najwyższych dochodach. Dlaczego pozwalam sobie na używanie argumentów moralnych? Żeby ten system był sprawiedliwy.
„Puls Biznesu”: Ale dla kogo? Dla jak największej liczby osób czy dla płacących najwięcej? Bo tych ostatnich zniechęca Pan do płacenia podatków.
M.B.: Ale zachęcam tych, którzy mają dochody najmniejsze. Obecny system prowadzi najmniej zarabiających do szarej strefy i tkwią w niej latami. Ja im proponuję układ: wyjdźcie z szarej strefy, nie będziecie zmuszani do płacenia obciążeń podatkowych, przynajmniej jeśli chodzi o podatek dochodowy.
I tu nie chodzi o interes polityczny. Akurat jest tak, że wszyscy politycy, analitycy, dziennikarze, bankowcy, ekonomiści, ministrowie finansów, posłowie są właśnie w tej górnej półce. I będą wyć, nie krzyczeć, przeciwko tej propozycji, bo każdy jest zainteresowany swoją kasą. Dlaczego mam nie ulżyć tym, którzy zarabiają poniżej 760 zł miesięcznie? Kosztem panów, oczywiście...
„PB”: Wróćmy jednak do problemów firm. W ramach rządowego pakietu „Przede wszystkim przedsiębiorczość” nie proponuje się specjalnych ulg podatkowych?
M.B.: Podatki będą tylko trochę niższe, ale prostsze i łatwiejsze, szczególnie dla małych przedsiębiorstw. Proszę jednak nie zapominać o propozycji przyspieszonej amortyzacji inwestycji. Ale pakiet to nie tylko propozycje podatkowe. To także mała rewolucja w prawie budowlanym. To także kodeks pracy. Prawda, że nie wszystkich satysfakcjonuje zakres zmian. Ale w istocie cały ten pakiet próbował wprowadzić już Leszek Balcerowicz, ale nie udało mu się go nawet sformułować.
„PB”: Kiedy pojawią się pierwsze efekty pakietu?
M.B.: Gospodarkę niesie obecnie popyt konsumpcyjny. Ludzie bronią poziomu konsumpcji, rośnie sprzedaż detaliczna. Dla mnie ważne jest, czy to odwróci tendencje w wydatkach inwestycyjnych. Podstawowym czynnikiem, decydującym o tym, czy się inwestuje czy nie, jest stan rynku. Nikt nie inwestuje, jeśli nie może sprzedać towarów. Liczę, że ożywienie na niektórych rynkach spowoduje, że inwestycje ruszą, a my chcemy za pomocą ulgi dodać im dodatkowego impulsu.
Ten rok jest dla mnie czasem okropnego czyśćca: ciężka sytuacja gospodarcza, pogarszający się rynek pracy, nastroje złe, a politycy denerwują się sondażami...
Pełny wywiad we wtorkowym "Pulsie Biznesu". Zapraszamy do lektury!