E-commerce utknął w martwym punkcie

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2024-04-23 20:00

Handel internetowy już nie wybija się na tle stacjonarnego. Potencjał zwiększenia rynkowego udziału się wyczerpał. Potrzebny jest nowy impuls.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

– jak na tle rynku detalicznego rozwija się e-commerce

– co, zdaniem eksperta, może doprowadzić do skokowego wzrostu udziału sprzedaży internetowej

– na jakie zagrożenie wskazuje przedstawiciel branży

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) rodzą pytania o przyszłość rynku e-commerce'u. Sprzedaż detaliczna w cenach bieżących była w marcu wyższa o 6 proc. niż przed rokiem i o 14,6 proc. wobec lutego. Sprzedaż internetowa skurczyła się jednak r/r o 1,8 proc., a jej udział spadł z 8,6 do 8 proc. – z zastrzeżeniem, że GUS nie uwzględnia firm poniżej 10 pracowników, a więc np. indywidualnych przedsiębiorców sprzedających na marketplace’ach.

AI i rozwój e-grocery

Artur Piekarczyk, szef konsultingu w Unity Group (firmie wspierającej cyfrową transformację m.in. w handlu), podkreśla, że udział e-commerce'u utrzymuje się na podobnym poziomie od czterech lat i przekraczanie 10 proc. w pojedynczych miesiącach wydaje się maksimum przy obecnym rozwoju technologii.

– Cyfrowe kanały sprzedaży mają problem z pokonaniem progu, do którego udało się im dotrzeć na fali pandemicznych zmian. Wniosek jest jeden: etap rozwoju rynku, w którym przy użyciu prostych metod przenoszono sprzedaż tradycyjną do świata online, mamy już za sobą. Teraz do radykalnej zmiany przyzwyczajeń zakupowych i przeniesienia do internetu nowych grup produktów i klientów potrzeba prawdziwej rewolucji w zachowaniu konsumentów – uważa Artur Piekarczyk.

Zmianę może jego zdaniem zapoczątkować wykorzystanie sztucznej inteligencji do scyfryzowania zakupów kojarzonych dotychczas mocno z handlem stacjonarnym albo zmiany w łańcuchu dostaw – np. w e-grocery. Według GUS żywność, napoje i wyroby tytoniowe odpowiadają za jedną czwartą rynku detalicznego.

– Dziś większość z nas nie zamawia online bułek czy mleka. By tak się stało, potrzeba zmiany w świadomości konsumenta, a podążać za nią, albo wręcz ją wyprzedzać, musi rozwój elastycznych i stosunkowo tanich usług logistycznych na szeroką skalą. Na niezbędną transformację potrzeba lat, a nie miesięcy. Do tego czasu nie spodziewam się skokowego wzrostu udziału e-handlu – mówi ekspert.

Zagrożenie z Chin

Sebastian Muliński, współzałożyciel grupy IAI (oferującej m.in. oprogramowanie IdoSell do prowadzenia e-handlu), z jednej strony zwraca uwagę na wzrost liczby zamówień w e-sklepach korzystających z platformy IdoSell, zwłaszcza działających międzynarodowo, a z drugiej na silną dynamikę sprzedaży na platformach z Chin.

– To jeszcze stosunkowo mały problem dla lokalnych rozpoznawalnych marek, ale duży dla rodzimych platform i sprzedawców. Coraz więcej krajów UE zwraca uwagę na nieuczciwą konkurencję firm Shein i Temu, szczególnie w zakresie jakości towarów i cen dumpingowych. Możliwe, że część sprzedaży na tych platformach nie jest rejestrowana przez GUS, co zaniża ogólny wolumen. Może to jednak być złudzeniem, ponieważ dużo pieniędzy wycieka do Chin kosztem lokalnych przedsiębiorców. Ważne więc jest podjęcie jak najszybciej działań ochronnych, do czego w wielu krajach UE już dochodzi – wyjaśnia Sebastian Muliński.

W kontekście marcowych danych GUS przypomina też o sezonowości. W tym roku Wielkanoc wypadła w marcu i koszyk konsumentów wypełniała w dużej mierze żywność, jeszcze nierozpowszechniona w internecie.