Ulubieniec spekulantów z GPW zniknął z parkietu 10 miesięcy temu. Teraz sypią się na niego kary.
Elektrim, dawny ulubieniec spekulantów giełdowych, będzie musiał zapłacić w sumie 300 tys. zł. Na spółkę, która jest obecnie w upadłości, Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) jednogłośnie nałożyła dwie kary za nieprzestrzeganie obowiązków informacyjnych. Stało się to dziesięć miesięcy po ostatecznym wycofaniu Elektrimu z notowań giełdowych. Regulator zajmował się sprawą od dawna. Niektóre kwestie rozpatrywała jeszcze Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, poprzedniczka KNF.
Według nadzoru, lista przewinień konglomeratu jest długa. Nie poinformował on o tym, że jego spółka zależna Darimax 19 marca 2007 r. kupiła udziały w Embudzie. Kolejny zarzut dotyczy naruszenia obowiązków informacyjnych przy zawarciu umowy pożyczki w celu wykonania prawa poboru akcji Rafako oraz związanych z przeniesieniem akcji Rafako na rzecz spółki Laris Investments. Rynek z opóźnieniem dowiedział się też o podwyższeniu kapitału w spółce Port Praski. Nie poinformowano o wprowadzaniu znaczących zmian do umowy pożyczki zawartej między Portem Praskim a Embudem ani o przeniesieniu nieruchomości Portu Praskiego do Embudu (i z powrotem).
Inne zarzuty dotyczą braku konsolidacji PAK w wynikach finansowych Elektrimu w trzecim i czwartym kwartale 2005 r. Obowiązki informacyjne spółka miała też naruszyć w związku z wpisem do KRS, dotyczącym akcji Polskiej Telefonii Cyfrowej.
Zarząd Elektrimu twierdzi, że nie dostał jeszcze pisma z KNF i na razie sprawy nie komentuje.