Po dziewięciu miesiącach negocjacji Enea zmontowała wreszcie finansowanie programu inwestycyjnego. Uszył go dobry krawiec.
Dziesięcioletni benchmark…
— Szukaliśmy modelu szytego na miarę, czyli po pierwsze — zapewniającego finansowanie całej strategii, a po drugie — elastycznego na tyle, by uwzględniał rozmaite scenariusze potencjalnych zmian właścicielskich — tłumaczy Maciej Owczarek, prezes Enei.
Ostatecznie Enea wyemituje obligacje na 4 mld zł, a obejmie je pięć banków: PKO BP (jego udział w programie obligacyjnym jest największy), Pekao, BZ WBK, Bank Handlowy oraz Nordea Bank Polska.
— Unikatowe jest to, że banki zgodziły się udzielić takiego finansowania aż na 10 lat. Standardem są dziś przecież projekty obliczone na 3-5 lat — mówi Hubert Rozpędek, członek zarządu Enei. Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK, podkreśla, że model finansowania zaprojektowany dla Enei jest niezwykle skomplikowany.
— I dlatego mam nadzieję, że będzie benchmarkiem dla kolejnych wielkich projektów infrastrukturalnych — podkreśla Mateusz Morawiecki.
Pieniądze z obligacji Enea wykorzysta przede wszystkim na flagową inwestycję, czyli budowę bloku węglowego w Kozienicach (projekt ma wartość nieco ponad 6 mld zł). Ale również na rozwój w segmentach odnawialnych źródeł energii i dystrybucji. Dodatkowe pieniądze Enea pozyska od europejskich instytucji — kończy negocjacje z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym i Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju, które zapewnią 2 lub 2,2 mld zł.
…z uczuciem w tle
Pracom nad modelem finansowym dla Enei towarzyszyły kontrowersje o charakterze… prywatnym. Powód? Relacje między prawniczką Dominikę Uberman z prezesem Enei. Dominika Uberman prowadzi własną kancelarię adwokacką. Wcześniej pracowała w dużych, renomowanych kancelariach prawnych, gdzie specjalizowała się w sprawach dotyczących finansowania projektów energetycznych. Była zaangażowana m.in. w projekt 10+ Lotosu. Z ramienia Enei brała bezpośredni udział w przygotowaniu finansowania pod inwestycje w Kozienicach (m.in. prowadziła negocjacje z bankami). Jej współpraca z poznańskim przedsiębiorstwem budziła jednak wiele kontrowersji. Niewiele brakowało,by Maciej Owczarek zapłacił za nie utratą stanowiska. Właśnie z powodu prywatnych relacji z Dominiką Uberman. W pismach kierowanych do różnych instytucji (m.in. ministerstwa skarbu, Centralnego Biura Antykorupcyjnego czy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego) wskazywano, że doszło do konfliktu interesów. Prezes Owczarek w rozmowie z „Pulsem Biznesu” stanowczo zaprzeczył pomówieniom.
— Uchwałę o podpisaniu umowy z Dominiką Uberman podjął zarząd. Poza tym poznałem ją już po podjęciu przez nią współpracy z Eneą z ramienia kancelarii Cameron & McKenna. Moim zdaniem, ma bardzo wysokie kompetencje i właśnie dzięki jej pracy kierowana przeze mnie spółka zaoszczędziła ogromne pieniądze — tłumaczy prezes Enei.
— Ze względu na nasz związek w lutym złożyłam wypowiedzenie. Potem pomagałam w przygotowaniu finansowania bez wynagrodzenia, ze względów etycznych. Od kwietnia nie mam z Eneą nic wspólnego — dodaje sama Dominika Uberman.
Sprawą donosów zajęła się nawet w maju rada nadzorcza spółki. Wysłuchała wyjaśnień prezesa i odrzuciła wniosek związkowców o jego odwołanie. A na wczorajszej konferencji, prezentującej model finansowania, zatriumfowało uczucie. Prezes Maciej Owczarek publicznie podziękował partnerce za współpracę przy transakcji.
— W czasie negocjacji zmieniło się moje życie prywatne — oświadczył prezes Enei kilkudziesięciu uczestnikom konferencji.