W ciągu ostatnich 10 lat Narodowy Bank Polski (NBP) wypracował blisko 36 mld zł zysku. Zgodnie z przepisami, 95 proc. tej kwoty zasiliło kasę państwa (tylko 2009 r. przyniósł mu 12,4 mld zł straty). Fiskus od lat traktuje pieniądze z NBP jako prezent, który pozwala mu poprawić statystykę deficytowego budżetu. Rok temu Mateusz Szczurek wpisał do planu dochodów 3,2 mld zł dywidendy z banku. Ostatecznie jednak — dzięki korzystnej sytuacji kursowej i zarządzaniu rezerwami przez sąsiadów z ul. Świętokrzyskiej — na ministerialne rachunki trafiło 4,7 mld zł więcej. W pierwszym projekcie ustawy budżetowej Paweł Szałamacha zaplanował wielkość tej kwoty ostrożnie.



— Na podstawie sprawozdania finansowego NBP za pierwsze półrocze zdecydowaliśmy się wpisać do dokumentu zysk w wysokości 628 mln zł — mówi osoba z Ministerstwa Finansów (MF), chcąca zachować anonimowość.
Ostrożne planowanie
Fiskus wie, że o wyniku finansowym NBP przesądzi dopiero fixing walutowego z ostatniego dnia roboczego roku. W tym roku ministrowi finansów spokojny sen o realizację budżetu państwa zapewniły głównie wpływy z aukcji LTE (9,2 mld zł) i niespodziewanie wysoka wpłata z banku centralnego. W przyszłym aż tak dobrze być nie musi.
— Osłabienie złotego na koniec bieżącego roku musiałoby być naprawdę duże, żeby zrównoważyć prawdopodobne straty na portfelu krótkich obligacji. Ponadto od czerwca mamy aprecjację złotego wobec dolara i euro, więc kwota rzędu 600 mln zł całorocznego zysku to może być tym razem plan maksimum — uważa Marcin Mazurek, analityk mBanku. Jego zdaniem, nie ma też przesłanek, aby w kolejnych miesiącach złoty miał się specjalnie osłabiać, o ile Rada Polityki Pieniężnej nie zdecyduje się na cięcie stóp. W banku centralnym usłyszeliśmy jednak, że pierwsze półrocze było niezłe. — Dobrze, że minister finansów ostrożnie zaplanował zysk z NBP w projekcie ustawy, jednak na podstawie pierwszego półrocza można spokojnie założyć, że będzie istotnie wyższy niż 628 mln zł — mówi osoba chcąca zachować anonimowość.
Statystyki bez zmian
To, o ile może być wyższa dywidenda z NBP, zależy głównie od kursu złotego wobec walut obcych. Jeśli złoty będzie się mocno osłabiał, to wartość rezerw w przeliczeniu na naszą walutę będzie rosła, a co za tym idzie — będzie rósł także zysk banku. To jeszcze nie oznacza, że cała różnica kursowa trafi na ministerialne rachunki, bo NBP zabezpiecza się też przed stratami i tworzy specjalną rezerwę na ryzyko kursowe. Wówczas pomniejsza ona zysk, a nawet może go skonsumować, co zdarzało się w niektórych latach. Resort finansów nie przywiązuje jednak szczególnej wagi do tego, co wpłynie na jego konta z NBP, bo zgodnie z unijną metodologią obliczania deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych wpłata z banku centralnego jest niemal neutralna dla statystyki i nie oddali rządu od progu 3 proc. PKB, który dla Brukseli jest limitem dziury w finansach. Na przyszły rok resort przy ul. Świętokrzyskiej założył, że deficyt nie będzie wyższy niż 2,9 proc. PKB. — Tylko zysk NBP na operacjach finansowych poprawia statystyki unijne. W ostatnich latach dzięki niemu deficyt sektora był niższy zaledwie o kilka do kilkudziesięciu milionów złotych — mówi nasz rozmówca z MF.