Fiten, należący do portfela spółek funduszu Avallon, specjalizuje się w hurtowym handlu energią. Jego strategia zakłada jednak dobudowanie do tego biznesu dwóch dodatkowych nóg — produkcję pelletu (biomasa, głównie z kukurydzy) i biogazownie. Pellet już prawie jest.
— Jesteśmy w trakcie rozruchu zakładu. Na przełomie czerwca i lipca powinien już osiągnąć pełne zdolności wytwórcze. Szacuję, że jeszcze w tym roku jego przychody sięgną kilku milionów złotych — mówi Roman Pluszczew, prezes Fitenu.
Plany Fitenu zakładają budowę kolejnych takich fabryk, ale kluczowe jest pozyskanie finansowania. Rozmowy z bankami trwają.
— Dotyczą kredytu na 10-12 mln zł, który umożliwi budowę kolejnych zakładów [koszt budowy i uruchomienia pierwszej fabryki sięgnął ok. 14 mln zł — red.]. Szukamy teraz lokalizacji, a interesują nas takie o wysokiej agrokulturze, blisko upraw pszenicy i kukurydzy. W tym roku podejmiemy decyzję o tym, gdzie i ile zakładów postawimy — zapowiada Roman Pluszczew.
Jednocześnie trwają rozmowy z partnerami, którzy mieliby pomóc Fitenowi rozwinąć trzecią z nóg, czyli biogazownie.
— Zależy nam na partnerze, który miałby finansowy udział w którymś z projektów. Prawdopodobnie będzie to partner zagraniczny. Jeśli chodzi o kształt współpracy, to jesteśmy elastyczni — twierdzi Roman Pluszczew.
Fiten ma już pozwolenie na budowę dla jednego miejsca, a w kolejce są jeszcze cztery. Łącznie ma w portfelu 20 projektów na różnym etapie rozwoju. Koszt budowy jednej biogazowni szacuje na 23-25 mln zł.
— Nie jesteśmy wystarczająco duzi, by samemu unieść wszystkie projekty — wyjaśnia Roman Pluszczew. Fiten nie jest duży, ale rośnie. W pierwszym kwartale 2011 r. zwiększył skonsolidowane przychody z 58 mln zł do 85 mln zł, a zysk operacyjny — z 0,47 mln zł do 0,6 mln zł. Zmalał jednak zysk netto — z 0,44 mln zł do 0,2 mln zł. Zarząd wyjaśnia to ujemnymi różnicami kursowymi oraz spadkiem cen energii, który wpłynął na rentowność całej branży.
OKIEM PRZEDSIĘBIORCY
Rynek pelletu wygląda obiecująco
MAREK MILCZAREK
prezes ZUK Stąporków (producent maszyn m.in. do produkcji pelletu)
Ten rok rysuje się bardzo obiecująco, zwłaszcza w segmencie naszych urządzeń do produkcji pelletu. Negocjujemy właśnie kilkanaście umów sprzedaży, a każda z nich ma wartość od 0,5 do 1,2 mln zł, w zależności od typu danej linii. Chętni są zarówno przedsiębiorcy krajowi, jak i zagraniczni, zarówno mali, jak i duzi. Sami też nie wykluczamy uruchomienia produkcji pelletu. Już teraz pracuje u nas jedna linia, ale traktujemy ją laboratoryjnie. Myślimy o drugiej, pracującej na potrzebny rynku. Ewentualna decyzja zapadnie jesienią. Musimy najpierw przeanalizować kwestie logistyczne związane m.in. z magazynowaniem surowca.