Alexander Manda
LONDYN (Reuters) - Od piątku złoty i forint razem zniżkowały. Jednak gdyby nastąpiły odbicia kursów obu walut, potencjalne wzrosty mogą być większe w przypadku waluty węgierskiej, uważają analitycy.
Problemem polskiej gospodarki są rosnący deficyt budżetowy, zbliżające się wybory parlamentarne, a także znaczne zadłużenie firm w euro. Natomiast zadłużenie państwa i firm na Węgrzech jest mniejsze, a najbliższe wybory odbędą się dopiero w przyszłym roku.
"Forint był mniej przeszacowany od złotego, a węgierska gospodarka jest w lepszym stanie" - powiedział Bronislav Vladimirov strateg rynków wschodzących z Dresdner Kleinwort Wasserstein (DrKW).
Zarówno złoty jak i forint ustanowiły ostatnio nowe najniższe w czerwcu poziomy wobec euro. Obie waluty zaczęły tracić w piątek na skutek niekorzystnych wydarzeń w innych państwach zaliczanych do grona tak zwanych rynków wschodzących.
"Przez większość tego roku waluty Europy Centralnej i Wschodniej były postrzegane za bezpieczne. Jednak gdy spadki na innych rynkach zaczęły się pogłębiać, inwestorzy zaczęli zamykać pozycje" - powiedział Callum Henderson, strateg walutowy z Citibank SSSB.
Od czwartkowego zamknięcia złoty stracił 8,7 procent, a forint 4,1 procent. W 92 procentach ruchy walut były ze sobą powiązane, ocenia DrKW.
Dredner ocenia, że w najbliższym czasie złoty spadnie z obecnych 3,69 złotych wobec euro w okolice 3,8 złotego.
"Jednak, gdyby sprzedaż miała się nasilić, wówczas kurs polskiej waluty może spaść do 4,00, czyli niedaleko historycznego minimum" - uważa Vladimirov.
Węgierskie korporacje nie są tak bardzo zadłużone w euro. "Węgierskie firmy nie zaciągały tak wielu kredytów w euro, ponieważ realne stopy procentowe były bardzo niskie" - dodał.
Analitycy Dresdner oceniają, że forint wzrośnie powyżej wtorkowego poziomu 251 forintów za euro i powróci do poziomu sprzed piątkowych spadków, czyli 242 forintów.
RÓŻNICE: POLITYKA I DEFICYT
Oba kraje różnią się pod względem sytuacji politycznej i poziomu deficytu budżetowego. W każdej z tych dziedzin Węgry wypadają lepiej, uważają analitycy.
"Tym co najbardziej różni Polskę od Węgier to sytuacja polityczna" - powiedział Jim Webber, strateg z TD Securities w Londynie. W wyborach, które odbędą się 23 września kontrolę nad parlamentem przejmie zapewne Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD).
SLD chce, aby to rząd, a nie bank centralny wyznaczał cel inflacyjny.
"Jeżeli najpierw bank centralny zyskuje pełną niezależność, a następnie jest ona ograniczana to ma to negatywny wpływ na rynek" - uważa Webber.
Inwestorów kupujących złotego niepokoi również poziom deficytu budżetowego. Jak wynika z dokumentów, które w poniedziałek zdobyła agencja Reuters niedobór w tegorocznym budżecie sięga aż 16,5 miliarda złotych.
Planowany na ten rok deficyt budżetowy 20,5 miliarda złotych został prawie w 100 procentach wykorzystany po pięciu miesiącach tego roku.
Jednak nowelizacja budżetu nie oznacza końca ekspansywnej polityki wydatków państwowych.
"Nawet jeżeli redukcja wydatków w obecnej formie zostanie przegłosowana nie wykluczam drugiej rewizji budżetu, gdy cześć wydatków zostanie przywrócona" - uważa Sonal Desai, analityk rynków wschodzących z WestLB w Londynie.
Jego zdaniem, SLD nie będzie czuł się w obowiązku, aby po wyborach dotrzymać zobowiązania poprzedniego rządu.
Dla porównania ostatnie dane o deficycie budżetowym na Węgrzech okazały się niższe od oczekiwań. Do maja wyniósł on 112,6 miliarda forintów, co stanowi około 22,8 procent całorocznych wydatków założonych przez rząd.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))