Francuski antrykot

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2008-10-17 00:00

W poszukiwaniu dobrego wina na wieczór wpadliśmy do centrum handlowego Arkadia. Krążąc po pierwszym piętrze pośród na każdym kroku przyczajonych fast foodów, daliśmy się złapać w autentyczną sieć gastronomiczną. Do tego francuską. Przycupnęła tam Restauracja Courtepaille. We Francji jest ich sporo. Z autopsji wiedzieliśmy, że są dobre i specjalizują się w mięsach z grilla. Weszliśmy.

Atmosfera zdecydowanie francuska. Mimo że szykowaliśmy się na mięsa, przyjemnie zaskoczyła nas obecność w menu karmy dla zaprzyjaźnionych z nami królików. Było też coś dla towarzyszących im czasem króliczątek. Szybko wybraliśmy danie główne. Padło na entrecote (46 zł) — po polsku antrykot. Dla towarzystwa zamówiliśmy mu pieczonego ziemniaka (7 zł) z sosem śmietanowym. Obsługa na wstępie dogłębnie nas przepytała, jak ma być wysmażona wołowina. Żeby nie robić im kłopotu, poprosiliśmy, by była krwista, ale w kierunku bardzo krwistym.

Czekaliśmy z napięciem. Antrykot pojawił się błyskawicznie i taki, jaki chcieliśmy. Do tego miękki i niełykowaty. Karta win w barwach narodowych. Choć skromna, to starannie dobrana do podawanych potraw. I sensacja. Czerwone wina podają tu we właściwej temperaturze (zmierzyliśmy pod stołem). A do kieliszka zaprosiliśmy czerwonego kolegę. Cotes de Bourg, 2004, Chateau de Barbe, Bordeaux (15 cl 13,5 zł). Świetna parka.

Restauracja Courtepaille

Centrum Handlowe Arkadia

al. Jana Pawla II 82

Warszawa