Frankowe kredyty: najpierw testy, potem pilotaże

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2021-02-09 20:00

Nadzór podkręca tempo prac nad przewalutowaniem i każe zdeklarować się bankom. Te są za, a nawet przeciw.

Z tekstu dowiesz się:

  • Jakie decyzje zapadły na spotkaniu bankowców z nadzorem w miniony piątek
  • Jakie zobowiązania wzięli na siebie szefowie banków na naradzie w poniedziałek
  • Dlaczego bankowcy wolą mówić o testach a nie o pilotażach

W miniony piątek odbyło się duże spotkanie przedstawicieli dziesięciu banków zaangażowanych w prace nad polubownym przewalutowaniem kredytów frankowych z przedstawicielami nadzoru. Uczestnicy zapoznali się z prezentacją tego, co już zostało zrobione. W podsumowaniu przedstawiciele nadzoru zasugerowali, że należy już przejść do etapu pilotaży oraz że banki powinny testowo zamieniać kredyty walutowe na złotowe w wybranych grupach klientów. W notatce rozesłanej po spotkaniu oczekiwania KNF zostały ujęte bardziej konkretnie: do 8 lutego jest czas na deklarację w sprawie pilotów. Kto jej nie złoży, nie będzie brać udziału w dalszych pracach grup roboczych pracujących nad szczegółami prawnych i logistycznych uwarunkowań operacji przewalutowania portfela frankowego.

– To ultimatum, żeby najbardziej ociągające się banki, czy raczej zarządy, przestały hamletyzować w sprawie poparcia dla programu przewalutowań – mówi jeden z bankowców.

– Odbieram to jako szantaż: albo jesteś z nami, albo radź sobie sam – mówi inny nasz rozmówca.

– Przewodniczący ustalił deadline po to, żeby prace grup roboczych i banków nie rozmyły się, lecz były realizowane według harmonogramu – komentuje postawę Jacka Jastrzębskiego, szefa KNF, prezes jednego z banków.

Autorytet na szali
Autorytet na szali
Jacek Jastrzębski, przewodniczący KFN, bardzo mocno zaangażował się w prace nad przewalutowaniem kredytów frankowych. Osobiście widuje się z bankowcami raz-dwa razy w tygodniu, jego ludzie są członkami zespołów roboczych.
Grzegorz Kawecki

Nie chcę, ale muszę

Niezależnie od oceny motywacji stojących za wyznaczeniem wtorkowego terminu, wszyscy nasi rozmówcy, a rozmawialiśmy z większością z dziesięciu banków, są zgodni, że pomimo naturalnych przy tak rozbudowanym projekcie różnic w zarządach panuje konsens, że prace nad przygotowaniem się do rozmów o ugodowym przewalutowaniu powinny być kontynuowane. Trudno spotkać entuzjastów rozwiązania opartego na pomyśle Jacka Jastrzębskiego z grudnia ubiegłego roku, żeby potraktować kredyty frankowe, jakby od początku były kredytami złotowymi. Choć nie ma też przeciwników rozwiązania.

„Teza przewodniczącego, żeby sprowadzić kredyt do wymiaru kredytu złotowego, w mojej ocenie, intelektualnie się broni” – w nieco pytyjski sposób Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, odpowiedział wczoraj na pytanie o ocenę pomysłu przewodniczącego.

– Jest to oferta w stylu: amputuj pan sobie sam nogę, bo przyjdzie Sąd Najwyższy i stracisz obie – mówi członek zarządu jednego z banków.

Popędzanie banków do przyspieszenia prac nad ugodami ma oczywisty związek z terminem posiedzenia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, która 25 marca ma się zebrać w sprawie uporządkowania narastającego prawnego chaosu w związku z rozbieżnymi wyrokami w sprawach frankowych. Jacek Jastrzębski jest przekonany, że jeśli banki wypracują do tego czasu schemat przewalutowania kredytów frankowych, będą mogły pokazać, że dołożyły wszelkich starań w celu polubownego rozwiązania problemu frankowego. Stąd presja na banki, żeby określiły się, czy grają wspólnie dalej, czy odchodzą od stolika.

Delikatna materia

W poniedziałek prezesi i członkowie zarządów frankowej dziesiątki ustalili, iż będą zachowywać wstrzemięźliwość w medialnych publicznych wypowiedziach na temat frankowego projektu ugodowego.

– Materia jest niezwykle delikatna w kontekście zasad rachunkowości i podejścia audytorów. Musimy uważać, żeby nie powiedzieć publicznie czegoś, co może zostać zinterpretowane jako wola pójścia w prawo lub w lewo – mówi prezes jednego z banków.

Z tego względu bankowcy unikają jasnych deklaracji w sprawie pilotaży. Wolą mówić raczej o testach. Pilotaż ma na celu weryfikację rozwiązania, które wcześniej pozytywnie przeszło testy. Testowane rozwiązanie jest wdrażane w zależności od wyniku. Nie są to tylko semantyczne niuanse. Banki obawiają się reakcji audytorów na informację o rozpoczęciu pilotażowych przewalutowań. Wolą mówić o testach, ponieważ nie są gotowe do pilotaży. Zresztą do testów też muszą się jeszcze przygotować.

– Najpierw trzeba zapytać klientów, czy i w jakim stopniu są zainteresowani ofertą, potem zrobić testy konkretnych rozwiązań i wtedy ruszyć z pilotażem – mówi jeden z bankowców.

Z naszych rozmów wynika, że banki są albo na etapie ankietowania klientów, albo przygotowują się do badań. Wygląda na to, że nikt z dziesiątki zaangażowanej w prace nad przewalutowaniem nie odejdzie od stołu i każdy zadeklaruje akces do kolejnej fazy działań, choć w różnej formie, niekoniecznie w ramach pilotażu.

– Myślę, że jest zgoda i determinacja wśród banków, żeby z pełnym zaangażowaniem pracować nad szczegółami propozycji przewodniczącego, choć decyzja Sądu Najwyższego jest dla nas wielką niewiadomą. Do tego czasu możemy przygotować prawną i techniczną stronę operacji. Natomiast z rozpoczęciem pilotaży musimy zaczekać do momentu uzyskania zgód korporacyjnych: rad nadzorczych, a potem akcjonariuszy – mówi jeden z bankowców.

Nie mając wiedzy, co orzeknie SN, zarządy nie są w stanie przygotować wiarygodnych wyliczeń kosztów frankowych spraw.

– Bez konkretnych kalkulacji nikt poważny nie pójdzie do rady nadzorczej po poparcie dla przewalutowania, a rada nie wyda rekomendacji walnym zgromadzeniom – mówi prezes jednego z banków.

PKO BP i ING na tak

Prawdopodobnie problemu ze zgodą nie będą miały banki państwowe: PKO BP, Pekao i BOŚ Bank. Pekao ma zresztą frankowych kredytów tyle, co kot napłakał. Dlatego Paweł Jurek, rzecznik banku, może powiedzieć:

– Propozycja przewodniczącego ma ogromną zaletę polegającą na tym, że posiada jasny mechanizm rozliczenia, który jest również sprawiedliwy względem kredytobiorców złotowych. Na bazie tej propozycji przygotujemy klientom konkretne rozwiązania - mówi Paweł Jurek.

Podobnie jest z ING Bankiem Śląskim, który ma niewielki portfel frankowy.

– Zawieranie ugód z klientami to właściwe rozwiązanie, które przy obecnym wsparciu regulacyjnym ma szanse na zdobycie poparcia i zainteresowania wśród klientów. Postrzegamy je jako w miarę prosty sposób na rozwiązanie długoletniego problemu kredytów frankowych. W ING od dawna pracujemy nad ugodami z klientami. W ostatnim czasie zawarliśmy trzy ugody a nad siedmioma pracujemy. Deklarujemy nasz udział w pilotażu - mówi Joanna Majer-Skorupa, zastępca rzecznika prasowego ING Bank Śląsk.

Jak na razie tylko PKO BP oraz ING zgłosiły akces do programu przewalutowania.

Bardziej złożona jest sytuacja banków z zagranicznych grup kapitałowych: Santandera, mBanku, Millennium i BNP Paribas, Raiffieisena i Banku BPH, których akcjonariusze mogą mieć inny punkt widzenia na sprawy frankowe niż KNF. Z naszych informacji wynika, że nadzór spotykał się z niektórymi przedstawicielami inwestorów, żeby poinformować ich o założeniach projektu przewalutowania kredytów frankowych.