Fundusz żąda współwłasności
Fundusze venture capital nie są idealnym partnerem dla wszystkich właścicieli — szczególnie tych, którym posiadanie tylko jednej z milionów małych firm przynoszących dochód zapewniający dostatnie życie.
W szukaniu klientów fundusze typu venture capital najczęściej wykorzystują rekomendacje. Zdaniem Neil Milne, szefa Copernicus Capital Investment, jest to najlepsza i najskuteczniejsza metoda poszukiwań.
— W Polsce nie jest uznawana za dobrą, typowa dla naszej branży, metoda bezpośredniego dzwonienia i namawiania do spotkania. Dużo lepiej wypada poznawanie się z klientem przez osoby trzecie. Ale niestety, jest to również jedna z przyczyn małej liczby transakcji. Nadal w Polsce niewielu właścicieli słyszało o nas. Na rozwiniętych rynkach właściwie każdy prywatny przedsiębiorca zna kogoś, kto współpracuje z funduszem albo przynajmniej przeczytał o tym w gazetach — twierdzi Neil Milne.
W Polsce bardzo często jest więc kwestią przypadku a nie wyboru, czy klient trafi do konkretnego funduszu typu venture capital.
— Wszystkie fundusze mają tych samych udziałowców, o podobnych oczekiwaniach. Różnica ekonomiczna między funduszami jest bardzo mała. Dla właścicieli rzeczą ważną jest więc to, czy możemy dać obiecane pieniądze — uważa Neil Milne.
Również nie każdy właściciel, niezależnie od oceny rozwoju swojej firmy, jest dobrym partnerem dla funduszy venture capital. Problemem właścicieli, którzy od podstaw sami zbudowali swoje firmy, są trudności w podzieleniu się własnością. Większość, z nich woli wspomóc się kredytem, co z punktu widzenia rozwoju firmy może nie być najlepszym rozwiązaniem.
— W naszym przypadku kosztem wniesienia kapitału jest podzielenie się własnością. Do właściciela jedynie należy decyzja, czy posiadać 100 proc. czegoś małego, czy może 70 proc. czegoś naprawdę dużego. W tym drugim przypadku jednak trzeba zaakceptować, że przy podejmowaniu decyzji głos będą mieli też inni. Jeśli właściciel tego nie akceptuje, to po prostu nie jest dla nas dobrym partnerem — mówi Neil Milne.
Neil Milne choć twierdzi, że obecnie w Polsce jest trudniej przekonać właściciela, aby wziął pieniądze od funduszu, spodziewa się, że gdy pokażą się pierwsze sukcesy, sytuacja zacznie się poprawiać.