Getin odrobił lekcję z rachunków

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2014-09-04 00:00

Bank interesuje nie tyle liczba nowych kont, ile ich transakcyjność. Rachunków przybywa i obroty rosną. Ale nic za darmo

Bank Leszka Czarneckiego przez lata kojarzył się z Piotrem Fronczewskim i psem Fąflem, którzy na przemian zachęcali do brania kredytów i zakładania lokat. Rachunków osobistych w Getinie było tyle, co kot napłakał, bo bardziej zależało mu na sprzedaży niż relacji z klientem. To już przeszłość.

ENERGETYCZNY WABIK: Kiedy inne banki podpisują umowy z telekomami, Getin Noble, którym kieruje Krzysztof Rosiński, podpisał umowę z Eneą. Na fakturze za prąd klient dostanie informację, że z rachunkiem w banku może zaoszczędzić na energii 200 zł rocznie.
[FOT. WM]

Dwa lata temu Piotr Fronczewski poszedł na reklamową emeryturę, a w marcu 2013 r. bank wdrożył nową strategię Getin Up, którą w skrócie można określić oklepanym hasłem: frontem do klienta.

Efekty są takie, że o ile przed rokiem liczba rachunków osobistych wynosiła około 500 tys., na koniec czerwca tego roku dokładnie 807 tys. Krzysztofa Rosińskiego, prezesa Getin Noble, najbardziej cieszy nie tyle sama dynamika, co wzrost transakcyjności na kontach i wydanych przy okazji kartach płatniczych.

— Mamy 511 tys. rachunków z kartami, którymi klienci dokonują 3,5 mln transakcji miesięcznie o przeciętnej wartości 170 zł — mówi prezes Rosiński.

Milion rachunków

Według danych NBP za I kw. średnia na rynku wynosi 5,5 operacji na kartę i 180 zł obrotów miesięcznie. Zadowolenie Getinu z rosnącej transakcyjności nie wynika z kalkulacji obliczonej na przychody z prowizji interchange,które kurczą się i będą zanikać.

Bank liczy na tzw. osady, czyli pieniądze leżące na koncie, wykorzystywane do bieżących płatności oraz nadwyżki zdeponowane na rachunku oszczędnościowym. W innych bankach przesuwanie pieniędzy z depozytów na rachunki to chleb powszedni, w Getinie produkt stosunkowo nowy.

Przed rokiem miał około 30 tys. kont oszczędnościowych, obecnie — 270 tys. Motorem napędzającym sprzedaż jest wprowadzona wiosną oferta „pakiet korzyści”, w ramach której właściciel konta, w zamian za 1 tys. zł przelewu co miesiąc na konto i 300 zł obrotów na karcie dostaje dodatkowy procent na lokacie, obniżkę oprocentowania kredytu, moneyback za wydatki kartą płatniczą oraz kartą kredytową.

— Jesienią wystartujemy z dużą kampanią promującą ofertę — mówi Maciej Szczechura, członek zarządu banku. Getin hołubi pakiet korzyści, ponieważ osady na standardowym rachunku wynoszą 1,8 tys. zł, natomiast na pakietowym już 3 tys. zł. Prawdopodobnie oferta podoba się też klientom, gdyż 38 proc. nowej sprzedaży przypada na ROR z bonusami. Równolegle z kampanią reklamową bank uderzy do osób, które kiedykolwiek były jego klientami. Baza PESEL liczy 1,4 mln byłych deponentów i 930 tys. kredytobiorców.

— Chcemy co roku podwajać liczbę aktywnych rachunków — zapowiada Krzysztof Rosiński. Szybkich efektów raczej nie należy się spodziewać. Szef Getinu uważa, że na osiągnięcie 1 mln aktywnych kont trzeba co najmniej dwóch lat. Ta liczba nie jest celem samym w sobie, lecz obroty i osady. Dla Getinu każdy złoty przesunięty z lokaty na niżej oprocentowany rachunek oszczędnościowy to wymierne oszczędności na kosztach odsetkowych. Obecnie przechowuje na nich 3,8 mld zł, płacąc po 2 proc. odsetek. Gdyby klienci trzymali te pieniądze na lokatach terminowych, koszty byłyby o 100-150 pb wyższe.

Początek drogi

Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego, nie szczędzi dziegciu, wskazując, że część klientów przychodzi do Getinu nie dlatego, że zakochała się w nowym wizerunku, ale z merkantylnych powodów — po prostu przyciągają ich bonusy. Przychody z kart rosną, ale nie są to jakieś olbrzymie kwoty w skali banku.

— Koszty promocji w pierwszym półroczu wyniosły 15,5 mln zł wobec 3 mln zł przed rokiem — mówi Andrzej Powierża.

Jak wyglądały natomiast przychody z kart i rachunków? Na prowizjach od kart bank zarobił 27,8 mln zł wobec 19,6 mln zł, ale karciane koszty przekroczyły 21,1 mln zł wobec 14,5 mln zł przed rokiem. Netto wychodzi niecałe 7 mln zł przychodów z kart wobec 5 mln zł przed rokiem. Opłaty od rachunków dały 34,1 mln zł przychodów w pierwszym półroczu 2014 r. w porównaniu z 25,2 mln zł przed rokiem, czyli przyrost wyniósł 9 mln zł. Razem 11 mln zł wzrostu przychodów wobec zwiększenia kosztów o 12 mln zł.

— Bank zarobił też na darmowych osadach, ale nie wiadomo ile, gdyż w raportach nie podaje struktury stanów na rachunkach bieżących i nie wiemy, ile są warte pieniądze odłożone na darmowych ROR-ach, a ile na oprocentowanych, czasami całkiem wysoko, rachunkach oszczędnościowych. Generalnie myślę, że bank na wdrożeniu nowej strategii wyszedł na plus, ale poprawa wyników jest na razie niewielka. Trudno zresztą było oczekiwać szybkiego wzrostu przychodów. Bank obrał dobry kierunek, ale jest na samym początku drogi — ocenia Andrzej Powierża.