Strach przed spadkami ma wciąż tylko
wielkie oczy. Być może to właśnie ze strachu inwestorzy i w Stanach
Zjednoczonych i na innych parkietach, bronią ważnych dla dalszej giełdowej
koniunktury poziomów. Ale niedźwiedzie nie mają przekonującej siły, by
doprowadzić do realizacji pesymistycznych scenariuszy, kreślonych przez
analityków technicznych. Nie sprzyjają im napływające dane makroekonomiczne.
Dziś były to nieco lepsze niż oczekiwano informacje z amerykańskiego rynku
pracy. Może i jutro się znajdzie coś optymistycznego. W zanadrzu jest indeks
nastrojów Uniwersytetu Michigan.
Polska GPW
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Strach przed spadkami ma wciąż tylko
wielkie oczy. Być może to właśnie ze strachu inwestorzy i w Stanach
Zjednoczonych i na innych parkietach, bronią ważnych dla dalszej giełdowej
koniunktury poziomów. Ale niedźwiedzie nie mają przekonującej siły, by
doprowadzić do realizacji pesymistycznych scenariuszy, kreślonych przez
analityków technicznych. Nie sprzyjają im napływające dane makroekonomiczne.
Dziś były to nieco lepsze niż oczekiwano informacje z amerykańskiego rynku
pracy. Może i jutro się znajdzie coś optymistycznego. W zanadrzu jest indeks
nastrojów Uniwersytetu Michigan.
Polska GPW
Początek handlu w Warszawie przebiegał pod znakiem optymizmu. Indeks
największych spółek zyskiwał 1 proc., a WIG rósł o 0,8 proc. Byki poczuły się
pewniej, bo oddaliły groźbę spadku WIG20 poniżej dobrze wszystkim znanego
poziomu na odległość niemal 30 punktów. Ale euforii w ich obozie nie było widać,
a niedźwiedzie też nie paliły się do odważniejszych akcji. Przez pierwsze dwie
godziny sesji zmiany były symboliczne. Pierwsze skrzypce grał tym razem duet w
składzie KGHM i PKN Orlen. Tu żadnych niespodzianek nie było. Papiery obu firm
rosły po ponad 2,5 – 3 proc. Telekomunikacja Polska, podobnie jak wczoraj,
czekała w odwodzie przy poziomie bliskim zera, by w razie surowcowego
niebezpieczeństwa wesprzeć indeksy w dalszej części dnia. Wzrost wspierały też
Pekao i BZ WBK, choć dziś „pomocników” było znacznie więcej, niż w trakcie
ostatnich sesji. Bioton, po krótkiej przerwie, znów zaczął błyszczeć, zwyżkując
o prawie 10 proc. po kolejnych zapowiedziach dotyczących strategii rozwoju
spółki i kontraktów w Chinach. Widać uwierzyli w nie więksi inwestorzy, bo
obroty jeszcze przed południem przekroczyły 70 mln zł.
Niemal przez cały dzień byki czuły się dość pewnie. Jednak mimo braku
przeszkód zza oceanu, skąd po godzinie 15.30 migało w najgorszym razie żółte
światło, przekonały się po jak niepewnym gruncie stąpają. Surowcowi potentaci
trzymali się dobrze, ale odpadła Telekomunikacja, schodząc na minus i pod koniec
sesji dystans indeksu największych spółek do wiadomego poziomu znów się
zmniejszył. Tradycja słabych końcówek sesji znów została utrzymana. Tyle, że tym
razem indeksom udało się zakończyć nad kreską. WIG20 zyskał 0,67 proc., WIG
wzrósł o 0,66 proc., mWIG40 skoczył o 0,96 proc., a wskaźnik najmniejszych firm
zwiększył swoją wartość o 0,87 proc. Obroty wyniosły prawie 1,3 mld zł,
utrzymują się na przyzwoitym poziomie i trzeci dzień z rzędu rosną.
Giełdy zagraniczne
W trakcie wczorajszej sesji w Stanach Zjednoczonych nastroje znów były bardzo
zmienne. Po niezłym początku indeksy poleciały w dół i wydawało się, że spadki
są nieuchronne. Wskaźniki jednak znów zawróciły do góry, ponownie spadły i
zakończyły dzień w okolicach zera. Dow Jones wzrósł o 0,18 proc., a S&P500
zniżkował o 0,17 proc. Sytuacja znów więc daleka od wyjaśnienia i nerwy
inwestorów nadal wystawione są na poważną próbę.
Spośród indeksów czternastu giełd azjatyckich siedem było dziś na plusie i
siedem na minusie. Wśród zniżkujących dominował Nikkei, który leci w dół szóstą
sesję z kolei. W wyniku tego ruchu stracił już 7 proc. Dziś spadał o 1,2 proc.
Zwyżkowały parkiety na Tajwanie, w Szanghaju i w Bombaju, poza tym pierwszym
zmiany jednak nie były zbyt duże i nie przekraczały 1 proc.
To musisz wiedzieć dziś rano
Codzienny newsletter z najważniejszymi informacjami dla inwestorów.
ZAPISZ MNIE
×
To musisz wiedzieć dziś rano
autor: Kamil Zatoński
Wysyłany codziennie
Codzienny newsletter z najważniejszymi informacjami dla inwestorów.
ZAPISZ MNIE
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Nasz telefon kontaktowy to: +48 22 333 99 99. Nasz adres e-mail to: rodo@bonnier.pl. W naszej spółce mamy powołanego Inspektora Ochrony Danych, adres korespondencyjny: ul. Ludwika Narbutta 22 lok. 23, 02-541 Warszawa, e-mail: iod@bonnier.pl. Będziemy przetwarzać Pani/a dane osobowe by wysyłać do Pani/a nasze newslettery. Podstawą prawną przetwarzania będzie wyrażona przez Panią/Pana zgoda oraz nasz „prawnie uzasadniony interes”, który mamy w tym by przedstawiać Pani/u, jako naszemu klientowi, inne nasze oferty. Jeśli to będzie konieczne byśmy mogli wykonywać nasze usługi, Pani/a dane osobowe będą mogły być przekazywane następującym grupom osób: 1) naszym pracownikom lub współpracownikom na podstawie odrębnego upoważnienia, 2) podmiotom, którym zlecimy wykonywanie czynności przetwarzania danych, 3) innym odbiorcom np. kurierom, spółkom z naszej grupy kapitałowej, urzędom skarbowym. Pani/a dane osobowe będą przetwarzane do czasu wycofania wyrażonej zgody. Ma Pani/Pan prawo do: 1) żądania dostępu do treści danych osobowych, 2) ich sprostowania, 3) usunięcia, 4) ograniczenia przetwarzania, 5) przenoszenia danych, 6) wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz 7) cofnięcia zgody (w przypadku jej wcześniejszego wyrażenia) w dowolnym momencie, a także 8) wniesienia skargi do organu nadzorczego (Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych). Podanie danych osobowych warunkuje zapisanie się na newsletter. Jest dobrowolne, ale ich niepodanie wykluczy możliwość świadczenia usługi. Pani/Pana dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Zautomatyzowane podejmowanie decyzji będzie się odbywało przy wykorzystaniu adekwatnych, statystycznych procedur. Celem takiego przetwarzania będzie wyłącznie optymalizacja kierowanej do Pani/Pana oferty naszych produktów lub usług.
Inwestorzy w Europie zaczęli dzień umiarkowanie optymistycznie. Londyński
FTSE zyskiwał 0,3 proc., paryski CAC40 rósł o 0,4 proc., a DAX „skoczył” aż o
0,7 proc. Pierwsze godziny handlu przyniosły powiększenie wzrostów do nieco
powyżej 1 proc. Optymizm był dość powszechny. Oparły mu się jedynie parkiety w
Tallinie, Sofii i Rydze. Później dołączył do nich jeszcze moskiewski RTS. Do
najsilniejszych rynków należał dziś Frankfurt. Ale to chyba tylko odreagowanie
po sporych spadkach z początku miesiąca. Dobre nastroje utrzymały się do końca
dnia w przypadku większości giełd. Ale o żadnych szaleństwach nie było mowy.
Poza DAX-em niewielu udało się wyskoczyć ponad 1,5 proc. (w tym gronie znalazły
się frankfurckie subindeksy firm technologicznych i średnich spółek). Koniec
dnia przyniósł lekkie pogorszenie się nastrojów i zmniejszenie skali
wzrostów.
Waluty
Po wczorajszym umocnieniu się dolara, dziś rano europejska waluta odzyskiwała
utracone pole. Jeszcze w środę wieczorem jej notowania zbliżały się do poziomu
1,38 dolara za euro, dziś wróciły do ponad 1,39 dolara. Złoty zaczął od mocnego
uderzenia. Z osiągniętego wczoraj wieczorem poziomu prawie 3,2 zł za dolara,
dziś zostało 3,15 zł. Sięgająca 5 groszy przecena „zielonego” w ciągu jednaj
nocy robi wrażenie. Równie odważnie nasza waluta poczynała sobie wobec euro,
które staniało z 4,43 zł do 4,38 zł, czyli także o 5 groszy. Za franka wczoraj
pod koniec dnia płacono 2,93 zł a dziś rano 2,89 zł. I wcale na tym nie
poprzestawał. Siła złotego była całkiem nadzwyczajna, a zawdzięczaliśmy ją
najpewniej zapewnieniom ministra finansów o możliwości wejścia naszej waluty do
systemu ERM II jeszcze w tym roku. Około godziny 16.00 dolara można było kupić
za jedyne 3,12 zł, euro za 4,36 zł, a franka za 2,88 zł. Dolar słabł wobec euro,
bo na giełdach przeważały wzrosty.
Podsumowanie
Wypada tylko powtórzyć opinię, że wzrostowo-boczny trend trwający ponad
cztery miesiące nie jest łatwo „obalić” niedźwiedzią łapą w ciągu kilku dni.
Trzeba się nad tym zadaniem trochę wysilić. Tymczasem powodów do wzmożonej
wyprzedaży akcji i realizacji czarnego scenariusza powrotu do wiosennych dołków
jakoś nie widać. Inwestorzy są zniecierpliwieni oczekiwaniem na wyraźniejsze
sygnały poprawy sytuacji gospodarczej, ale chyba nie tak bardzo, by stracić
nadzieję na powiększenie zysków. Na razie sprawdza się teza o wakacyjnym
uspokojeniu. Pełnia sezonu publikacji wyników amerykańskich firm jeszcze przed
nami. Na emocje pewnie poczekamy jeszcze kilka dni. Okazji nie zabraknie w
przyszłym tygodniu.