Gazeta Wyborcza pisze, że Łukasz N., menedżer restauracji „Sowa i przyjaciele”, który miał potajemnie nagrywać rozmowy polityków na zlecenie biznesmena Marka Falenty i jego wspólnika Krzysztofa Rybki, dostał za to 105 tys. zł.

- Miał też otrzymywać prowizje od zysków z operacji giełdowych opartych na wiedzy z podsłuchów – pisze gazeta.
Wyborcza informuje, że prokuratura sprawdza obecnie czy Falenta lub osoby z nim związane nie dokonali podejrzanych transakcji giełdowych. Gazeta zwraca uwagę, że w przypadku udowodnienia wykorzystania nielegalnie zdobytych informacji do transakcji giełdowych, grożąca Falencie kara wzrosłaby do 8 lat więzienia. Za nielegalny podsłuch grożą mu 2 lata.
- Na razie Komisja Nadzoru Finansowego nie wyłowiła niepokojących transakcji dokonanych w ostatnim roku z rachunku maklerskiego Falenty – pisze Gazeta Wyborcza.
Informuje jednocześnie, że z notatek Łukasza N. które są w prokuraturze wynika iż podsłuchów było więcej niż dotychczas ujawniono.