W epoce przyspieszonego obiegu informacji i rozwoju cywilizacyjnego, gdy w wielu miejscach powstają stałe parki turystyczne i technologiczne, zaś niemal codziennie gdzieś na świecie odbywają się widowiskowe targi i imponujące prezentacje nowości dostępne w internecie każdemu – XIX-wiecznej ramotce wieszczono zmierzch. Ale się jednak obroniła. W niedzielę, 13 kwietnia, startuje Wystawa Światowa Expo 2025 w japońskiej Osace, region Kansai. Potrwa pół roku – do 13 października, dokładnie 184 dni. Bardzo pojemne hasło wiodące brzmi „Projektowanie społeczeństwa przyszłości dla naszego życia” („Designing Future Society for Our Lives”). Notabene na walnym zgromadzeniu paryskiego Bureau International des Expositions (BIE) w 2018 r. kandydatura Osaki w procedurze tajnej (jedno państwo – jeden głos) pokonała 92:61, czyli pewnie ale nie miażdżąco, rosyjski Jekaterynburg. Od 2022 r. wiemy, że wyszło to na wielkie szczęście dla świata i trwania Expo… Wśród 161 państw (plus 7 organizacji międzynarodowych, w tym UE i ONZ) obecnych w Osace rzecz jasna nie ma ani zbrodniczej Rosji, ani jej wasala Białorusi. Z różnych powodów organizacyjno-finansowych nie uczestniczą także m.in. Argentyna i Meksyk, a nawet członkowie UE – Estonia i Grecja.
Ikoniczne pamiątki powystawowe
Idea cyklicznych ekspozycji prezentujących dorobek techniczny, naukowy i kulturalny krajów i narodów świata naturalnie zrodziła się już pod koniec wieku XVIII. Pierwszą wystawą naprawdę światową było jednak dopiero Expo 1851 w Londynie, zorganizowane w specjalnie zbudowanym Crystal Palace. Imponujący pałac później stał się wielką atrakcją brytyjskiej stolicy, ale w 1936 r. spłonął. Notabene jego pożar był, jak wiele podobnych nieszczęść, specyficznie… widowiskowy, w tej ponurej klasyfikacji porównywalny z pożarem berlińskiego Reichstagu z 1933 r.
Kryształowy gmach londyński zapoczątkował wznoszenie dla potrzeb wystaw światowych efektownych stałych obiektów, które później stawały się globalnymi ikonami. W tej rywalizacji bezkonkurencyjna jest oczywiście XIX-wieczna paryska Wieża Eiffla, upamiętniająca 100. rocznicę francuskiej rewolucji, zaś wzniesiona specjalnie na jubileuszowe Expo 1889 odbywające się u jej stóp. Notabene tamta wystawa ze względu na jej republikańskie przesłanie została… zbojkotowana przez ówczesne obrażone europejskie monarchie, w tym przez wszystkich zaborców Polski.
Inna kultowa pamiątka powystawowa już z wieku XX to Atomium w Brukseli, górujące nad terenem Expo 1958.
Najnowsza XXI-wieczna – również imponująca – to pawilon Chin z Expo 2010 w Szanghaju, w którym później znalazło siedzibę muzeum sztuki. Powystawowe ślady pozostały w wielu innych miastach gospodarzach, często funkcjonują jako obiekty targowe. Generalnie pierwsze miejsce w całych 174-letnich dziejach wystaw zajmuje Paryż, tam odbyło się ich najwięcej i tam naturalnie znalazło siedzibę BIE, powołane w 1928 r. przez Ligę Narodów w składzie 31 państw dla formalnego ogarnięcia chwalebnej, ale dość chaotycznej inicjatywy wystaw.
Expo światowe oraz międzynarodowe
Obecnie BIE zrzesza już 184 państwa, czyli tylko trochę mniej niż Organizacja Narodów Zjednoczonych (193). Biuro od początku XXI wieku uporządkowało system wystaw i podzieliło je na trzy kategorie, z których każda używa nazwy Expo, ale nie są one tożsame. Co pięć lat odbywają się wielkie wystawy światowe – takie jest Expo 2025 w Osace, zaś poprzednio było to Expo 2020 w Dubaju (faktycznie przesunięte z powodu pandemii na 2021 r., ale z utrzymaniem nazwy). W okresie pomiędzy światowymi odbywa się jedna specjalistyczna wystawa międzynarodowa – takie było np. Expo 2017 w Astanie i miało być Expo 2023 w Buenos Aires, ale… nie odbyło się ze strachu przed pandemią, która przecież wygasła. Ta sprawa miała posmak skandalu, ponieważ Buenos w 2017 r. w ostatnim głosowaniu pokonało zaledwie 62:56 ubiegającą się o tę wystawę Łódź – a potem w 2020 r. bardzo pochopnie zrezygnowało! Niestety, było już za późno na awaryjne przekazanie przez BIE organizacji do Łodzi. Trzecią kategorią wystaw z logo Expo są jeszcze bardziej zawężone tematycznie zielone prezentacje ogrodowo-kwiatowe. Najbliższa tego typu odbędzie się w 2027 r. także w Japonii, w Jokohamie.
Ogromna różnica między wielkimi Expo światowymi a mniejszymi międzynarodowymi polega na charakterze pawilonów. Co pięć lat zainteresowane, czyli ambitne i odpowiednio zasobne państwa budują je samodzielnie, stawiając architektoniczne perełki. W Osace zdecydowało się na to jedynie 45 państw, w tym Polska, ale konkurencja jakościowa jest ostra. Pozostali wystawcy otrzymują przydziały do budynków wzniesionych przez organizatorów i jedynie aranżują swoje prezentacje wewnątrz. Na mniejszych Expo specjalistycznych z definicji BIE wszystko budują gospodarze, zaś państwa jedynie urządzają ekspozycje. Przesadą byłoby nazywanie zbiorowych pawilonów czworakami, ale to jednak styl barakowy przypominający szeregową deweloperkę.
Wystawy światowe to inicjatywa porównywalna z igrzyskami olimpijskimi. Są starsze, w końcu Igrzyska I Olimpiady w Atenach odbyły się w 1896 r., czyli dopiero 45 lat po wspomnianym londyńskim Expo 1851. Na początku reaktywowane antyczne igrzyska były bardzo ubogim krewnym wystaw. Ekstremalnym przykładem stał się w 1900 r. Paryż organizujący obie imprezy. Żegnające XIX i witające XX wiek Expo, trwające od 14 kwietnia do 12 listopada, okazało się na owe czasy wręcz gigantem, odwiedziło je ponad 50 mln ludzi (rozpoczynająca się Osaka nieśmiało liczy na 28 mln). Igrzyska II Olimpiady rozciągnięto od 14 maja do 28 października 1900 r., był to cykl oderwanych od siebie zawodów na peryferiach wystawy. Niektórzy zwycięzcy nawet nie wiedzieli, że… uczestniczą w jakichś wyodrębnionych formalnie igrzyskach. Baron Pierre de Coubertin realizował jednak plan wizerunkowego umocnienia swojej raczkującej idei olimpijskiej niejako na plecach mającej już ogromną renomę Expo. Po latach okazało się, że miał doskonałe wyczucie marketingowe. Naprawdę prestiżowe i nowoczesne były dopiero Igrzyska IV Olimpiady w Londynie 1908, a potem już poszło, atrakcyjny dla społeczeństw ruch olimpijski wybił się na potęgę znacznie większą od światowych wystaw.
Innego typu analogią olimpijsko-wystawową był udział Polaków i Polski. Rozgraniczam te dwie kategorie, jako że w epoce zaborów nasi rodacy mogli uczestniczyć zarówno w igrzyskach, jak też w Expo oczywiście tylko w barwach państw zaborczych, co wywoływało ich dylematy moralne. Polska obecność na wystawach datowana jest od 1867 r., czyli mamy tradycje już 158-letnie – chociaż z półwieczną wyrwą wojenną i PRL-owską. Głównie pod dwugłowym orłem carskim prezentowały się w XIX wieku znane polskie firmy, m.in. fabryka fortepianów Juliana Małeckiego, atelier fotograficzne Maksymiliana Fajansa czy fabryka narzędzi metalowych Jana Troetzera. Światowym przebojem stała się maszyna licząca Izraela Abrahama Staffela. Polacy byli wielokrotnie nagradzani na wielu Expo, m.in. w Wiedniu, Paryżu i Chicago.
Dla Polski wszystko zaczęło się w Paryżu
Premierowy występ niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej – zarówno olimpijski, jak też wystawowy – to oczywiście Paryż, inne miasto byłoby wręcz niemożliwe… Sportowcy wystartowali na Igrzyskach VIII Olimpiady w 1924 r. i w premierze zdobyli dwa medale. Wkrótce potem, w 1925 r. w stolicy Francji odbyła się Międzynarodowa Wystawa Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa, którą dzisiaj zaliczylibyśmy do kategorii małego Expo. Przyciągnęła około 15 mln gości i zapoczątkowała słynny styl znany jako art déco. Nasze młode państwo wzniosło na wystawie bardzo udany własny pawilon, zaś art déco awansowało do roli stylu państwowego II Rzeczypospolitej. Co ciekawe, ten event planowano już na rok 1915, ale wybuch wojny to wykluczył. Odłożenie o całą dekadę umożliwiło polskim projektantom występ pod orłem własnym, a nie zaborców.
Pierwszą wielką wystawą kategorii światowej z samodzielnym pawilonem Polski było Expo 1937, chyba nie trzeba dodawać, że w… Paryżu. Wystawa odbyła się tradycyjnie u stóp Wieży Eiffla, przy czym został wtedy generalnie przebudowany drugi brzeg Sekwany. Naprzeciwko wieży wzniesiono wspaniały Palais de Chaillot oraz pnący się ku niemu zespół fontann. Polski pawilon wypadł znakomicie, a konkurencja architektoniczna okazała się wtedy wyjątkowo ostra. Blisko siebie stanęły rywalizujące, monumentalne budowle dwóch wielkich totalitaryzmów, III Rzeszy i Związku Radzieckiego. Notabene symbol tamtego pawilonu radzieckiego jest do dzisiaj doskonale znany na całym świecie z czołówek Mosfilmu, to słynna rzeźba robotnika i kołchoźnicy. Dokładnie w miejscu Expo 1937 odbyło się w 2024 r. otwarcie paryskich Igrzysk XXXIII Olimpiady.
Ambitna II Rzeczpospolita oczywiście uczestniczyła także w ogromnej Expo 1939 w Nowym Jorku, którą odwiedziło 45 mln gości. Rozpoczęła się 30 kwietnia 1939 r., trwała z przerwą zimową w dwóch częściach wyjątkowo długo, aż do jesieni 1940 r. Dla efektownego pawilonu Polski wszystko szokująco zmieniło się 1 września 1939 r., gdy hitlerowskie Niemcy rozpoczęły zbrodniczą vwojnę. Dzięki pomocy finansowej Polonii pawilon z trudem dotrwał do wiosny 1940 r. Po wystawie część eksponatów trafiła do polskiego muzeum w Chicago, natomiast zdumiewający był los otwierającego pawilon efektownego pomnika króla Władysława II Jagiełły. Nowy Jork przyjął prezent od emigracyjnych władz okupowanego kraju i… ustawił w 1945 r. naszego króla z epoki sprzed odkrycia Ameryki na stałe w Central Parku. Zwycięzca spod Grunwaldu dumnie wznosi dwa miecze w prestiżowym miejscu niedaleko od słynnego Metropolitan Museum of Art.
Niechęć PRL do burżuazyjnego przeżytku
Nowojorska wystawa była ostatnim występem Polski na Expo przed przerwą trwającą aż… 52 lata. W epoce PRL wystawy światowe uznane zostały za burżuazyjne fanaberie niewarte wydawania bezcennych dewiz. Absolutnie nie była to jakaś ideologiczna doktryna, wszak Związek Radziecki uczestniczył regularnie, bywała także np. Czechosłowacja, a raz nawet Kuba. Po prostu rządzący u nas do 1970 r. Władysław Gomułka tak postanowił – i tyle. W dekadzie Edwarda Gierka, charakteryzującej się umiarkowanym otwarciem na Zachód, Polska by wystąpiła, ale pechowo… nie było akurat Expo. Uniwersalna wystawa światowa odbyła się w 1970 r. w Osace (czyli tegoroczna jest powtórką po 55 latach), przy czym padł wtedy frekwencyjny rekord ponad 64 mln zwiedzających! Poprawiony został dopiero w Szanghaju 2010, gdzie Komunistyczna Partia Chin zgodnie z nakazowym planem dostarczyła aż 70 mln zwiedzających. Po Osace 1970 kolejnym Expo najwyższej kategorii była dopiero Sewilla 1992. Trwająca aż 22 lata przerwa potwierdzała pod koniec XX wieku głęboki kryzys wystaw światowych, których zawężenie do nowinek technicznych po prostu się wypaliło.
Wystawy rozbudowane o szeroko rozumiane pozatechniczne wątki cywilizacyjne reaktywowała pofrankistowska Hiszpania, głównie dzięki ambicji króla Juana Carlosa I Burbona, który zrobił wszystko dla promocyjnego wykorzystania 500. rocznicy odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. W 1992 r. znowu nastąpił splot olimpijsko-wystawowy – Barcelona gościła Igrzyska XXV Olimpiady, zaś nieodległa Sewilla odrodzone uniwersalne Expo. Ściągając jak najwięcej państw, król nie zapomniał o także odrodzonej po przemianach ustrojowych III Rzeczypospolitej i nas kurtuazyjnie zaprosił, udostępniając Polsce samodzielny pawilon. Wyprawa była bardzo ambitna na miarę ówczesnych możliwości. Prezydent Lech Wałęsa gościł w Narodowym Dniu Polskim naprawdę w nasze święto 3 maja, a nie w przypadkowym dniu przydzielanym przez organizatorów z klucza, jak to się działo i dzieje na wszystkich późniejszych Expo. W Osace 2025 otrzymaliśmy termin oficjalnego Dnia Polskiego dopiero pod koniec wystawy, konkretnie 1 października. Przy czym konstytucyjne święto 3 maja oczywiście zostanie upamiętnione, ale wewnętrznie w pawilonie. Ciekawostką jest okoliczność, że dokładnie tego dnia święto również konstytucyjne obchodzi... Japonia.
Polskie przeboje promocyjne – Chopin i Wieliczka
Na Sewillę w 1992 r. nie zdążyłem, jakoś bardziej interesowała mnie wtedy olimpijska Barcelona. Natomiast później byłem fizycznie na wszystkich Expo obu kategorii, w których uczestniczyła Polska. Trochę się ich zebrało, konkretnie aż osiem: Lizbona 1998 – międzynarodowa morska; Hanower 2000 – światowa uniwersalna; Aichi 2005 – światowa uniwersalna; Saragossa 2008 – międzynarodowa wodna; Szanghaj 2010 – światowa uniwersalna; Mediolan 2015 – światowa uniwersalna; Astana 2017 – międzynarodowa energetyczna; Dubaj 2020 – światowa uniwersalna. O wszystkich wielokrotnie pisałem, dla każdej można stworzyć osobny odcinek o objętości niniejszego tekstu. Stałym założeniem narodowych wypraw na Expo jest promocja gospodarcza, turystyczna, kulturalna i generalnie cywilizacyjna Polski. Niemałe budżetowe wydatki na pawilony, zarówno te budowane od podstaw, jak też jedynie urządzane są z założenia kosztami przyszłych, dość odłożonych w czasie przychodów.
Z minionych trzech dekad wybrałem promocyjnych faworytów. W obszarze kulturalnym zawsze absolutnym hitem, zwłaszcza na rynku japońskim i chińskim – czyli oczywiście także obecnie w Osace – jest postać Fryderyka Chopina. Przy czym na każdym Expo zwiedzający polski pawilon dokonują kopernikańskiego odkrycia, że to... Polak. Natomiast wśród atrakcji wizerunkowych naprawdę przyciągających do pawilonu i wyróżniających Polskę wśród bardzo konkurencyjnej oferty Expo niedościgniona była… Wieliczka. Dwa razy, w Hanowerze 2000 oraz Aichi 2005, zaaranżowany został z oryginalnych bloków solnych przyciemniony chodnik kopalniany. Był tak niesamowitą atrakcją, upowszechnianą pocztą pantoflową na całą wystawę, że naprawdę trudno mi pojąć, czemu z Wieliczki rezygnowali/rezygnują twórcy programu pawilonu na późniejszych Expo. Przecież publiczność jest w 99 proc. całkiem nowa, nawet gdy po latach wystawa odbywa się w tym samym państwie. Mamy fantastycznego promocyjnego gotowca, zatem fatalną utratą szansy jest okoliczność, że taki samograj nie jest na każdym kolejnym Expo stale odtwarzany.
Na starcie Wystawy Światowej Expo 2025 w Osace oczywiście trzymamy kciuki, by samodzielny narodowy pawilon Polski w końcowym rankingu – takowe zawsze są bardzo merytorycznie sporządzane przez BIE – znalazł się w czubie.