Sezon publikacji wyników finansowych firm
za Oceanem zwykle dostarcza emocji, ale reakcja na wczorajsze rekomendacje i
dzisiejsze wyniki Goldman Sachs jest chyba dość nieoczekiwana.
Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę zasięg wpływu tej informacji. Aż trudno
uwierzyć, że mogła ona tak bardzo wpłynąć na sytuację na giełdach. W cieniu
pozostały nawet dane makroekonomiczne, które powinny przecież mieć większe
znaczenie, niż wyniki jednej, choćby bardzo znaczącej firmy. Może po prostu
rynki potrzebowały jakiegokolwiek impulsu do silniejszego wzrostu, bo spadały
bardzo „niechętnie” i ospale. Można by uznać, że przypisywanie wynikom Goldmana
aż takiego znaczenie to tylko interpretacja analityków, starających się zawsze
znaleźć jakieś wyjaśnienie. Ale trudno dyskutować z tym, że teraz to właśnie
banki przejęły rolę liderów zwyżek. A to chyba nie przypadek. Wielkiej
konsternacji nie wzbudziło nawet to, że na inwestorach w Stanach Zjednoczonych,
przynajmniej na początku dzisiejszej sesji, informacje z Goldman Sachs nie
zrobiły wielkiego wrażenia i dzień zaczął się za oceanem od niewielkich spadków,
a potem nerwowych wahań w okolicy zera.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Sezon publikacji wyników finansowych firm
za Oceanem zwykle dostarcza emocji, ale reakcja na wczorajsze rekomendacje i
dzisiejsze wyniki Goldman Sachs jest chyba dość nieoczekiwana.
Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę zasięg wpływu tej informacji. Aż trudno
uwierzyć, że mogła ona tak bardzo wpłynąć na sytuację na giełdach. W cieniu
pozostały nawet dane makroekonomiczne, które powinny przecież mieć większe
znaczenie, niż wyniki jednej, choćby bardzo znaczącej firmy. Może po prostu
rynki potrzebowały jakiegokolwiek impulsu do silniejszego wzrostu, bo spadały
bardzo „niechętnie” i ospale. Można by uznać, że przypisywanie wynikom Goldmana
aż takiego znaczenie to tylko interpretacja analityków, starających się zawsze
znaleźć jakieś wyjaśnienie. Ale trudno dyskutować z tym, że teraz to właśnie
banki przejęły rolę liderów zwyżek. A to chyba nie przypadek. Wielkiej
konsternacji nie wzbudziło nawet to, że na inwestorach w Stanach Zjednoczonych,
przynajmniej na początku dzisiejszej sesji, informacje z Goldman Sachs nie
zrobiły wielkiego wrażenia i dzień zaczął się za oceanem od niewielkich spadków,
a potem nerwowych wahań w okolicy zera.
Polska GPW
Dzisiejsza sesja zaczęła się od prawie 1 proc. spadku indeksu największych
spółek i wzrostu indeksu szerokiego rynku w niemal takiej samej skali. WIG20
„cierpiał” z powodu odjęcia dywidendy od akcji KGHM. Szybko jednak znalazł się w
okolicach zera, a potem było już tylko lepiej. Przez dłuższy czas zyskiwał około
0,5 proc., by wczesnym popołudniem osiągnąć poziom o 1,7 proc. wyższy, niż na
wczorajszym zamknięciu. Od 1800 punktów oddalił się o ponad 40 punktów. WIG
zyskiwał nawet ponad 3 proc. Około 2 proc. zwyżki zaliczały wskaźniki małych i
średnich firm. Po raz drugi z rządu największe wzrosty były udziałem papierów
banków. Akcje Pekao zwyżkowały nawet o niemal 7 proc. Po prawie 5 proc.
zyskiwały walory PKO i BRE. KGHM rósł o około 5 proc. Koncerny paliwowe szły w
górę po 4-5,5 proc. Wszystko to działo się przy dość wysokich obrotach, które
już około godziny 14.00 sięgały 835 mln zł. Spółkom surowcowym pomagał wzrost
cen ropy naftowej i miedzi. Za baryłkę ropy płacono znów prawie 62 dolary.
Potem zwyżka rozkręciła się na dobre. Nic nie było w stanie zmącić ruchu w
górę, a skala wzrostu cen akcji, szczególnie banków, budziła respekt
niedźwiedzi. Dziś WIG zdecydowanie wyprzedził pod względem skali wzrostów
swojego kolegę grupującego potentatów naszego rynku, zwyżkując o 4,2 proc. WIG20
zyskał 2,99 proc. i spoglądał na poziom 1800 punktów z góry, z wysokości 67
punktów. mWIG40 wzrósł o 3,1 proc., a sWIG80 o 2,36 proc. Obroty wyniosły 1,46
mld zł. i były najwyższe od 19 czerwca.
Giełdy zagraniczne
Amerykańscy inwestorzy zaskoczyli wczoraj swoim optymizmem. Wzrosty indeksów
o 2,2-2,5 proc. to na Wall Street dawno nie widziany obrazek. Ale póki co
niewiele to chyba zmienia w obrazie rynku. Tym bardziej, że powód zwyżki był
bardziej natury psychologicznej niż racjonalnej, bo trudno uznać korzystną
rekomendację dla Goldman Sachs za przesłankę wystarczającą do ruszenia całym
rynkiem z aż taką siłą. Ciekawe też, że rekomendacja ta pojawiła się dzień przed
publikacją wyników tego banku i zapewne prezentacją prognoz zarządu. Wygląda to
tak, że bykom potrzebny był impuls do zwyżki i znaleźli go właśnie w tym
„wydarzeniu”. Ale fakt pozostaje faktem, optymizm rozprzestrzenił się po całym
świecie i nadzieje na wzrost ponownie odżyły.
Jako pierwsze na tę falę optymizmu zareagowały giełdy azjatyckie. Po bardzo
złej sesji poniedziałkowej, dziś w tamtejszych inwestorów wstąpił zupełnie
innych duch. Giełdy w Indiach i Hong Kongu zanotowały wzrosty po około 3,5 proc.
Nikkei, który wczoraj stracił 2,5 proc., dziś prawie tyle samo zyskał. Nieco
mniejsze, ale równie solidne wzrosty sięgające 1,6-1,8 proc., zaliczyły indeksy
w Szanghaju i na Tajwanie. Dla giełdy japońskiej to pierwsza wyraźnie wzrostowa
sesja w tym miesiącu. Trudno się więc dziwić, że inwestorzy skwapliwie
skorzystali z pretekstu do odreagowania.
To musisz wiedzieć dziś rano
Codzienny newsletter z najważniejszymi informacjami dla inwestorów.
ZAPISZ MNIE
×
To musisz wiedzieć dziś rano
autor: Kamil Zatoński
Wysyłany codziennie
Codzienny newsletter z najważniejszymi informacjami dla inwestorów.
ZAPISZ MNIE
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Nasz telefon kontaktowy to: +48 22 333 99 99. Nasz adres e-mail to: rodo@bonnier.pl. W naszej spółce mamy powołanego Inspektora Ochrony Danych, adres korespondencyjny: ul. Ludwika Narbutta 22 lok. 23, 02-541 Warszawa, e-mail: iod@bonnier.pl. Będziemy przetwarzać Pani/a dane osobowe by wysyłać do Pani/a nasze newslettery. Podstawą prawną przetwarzania będzie wyrażona przez Panią/Pana zgoda oraz nasz „prawnie uzasadniony interes”, który mamy w tym by przedstawiać Pani/u, jako naszemu klientowi, inne nasze oferty. Jeśli to będzie konieczne byśmy mogli wykonywać nasze usługi, Pani/a dane osobowe będą mogły być przekazywane następującym grupom osób: 1) naszym pracownikom lub współpracownikom na podstawie odrębnego upoważnienia, 2) podmiotom, którym zlecimy wykonywanie czynności przetwarzania danych, 3) innym odbiorcom np. kurierom, spółkom z naszej grupy kapitałowej, urzędom skarbowym. Pani/a dane osobowe będą przetwarzane do czasu wycofania wyrażonej zgody. Ma Pani/Pan prawo do: 1) żądania dostępu do treści danych osobowych, 2) ich sprostowania, 3) usunięcia, 4) ograniczenia przetwarzania, 5) przenoszenia danych, 6) wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz 7) cofnięcia zgody (w przypadku jej wcześniejszego wyrażenia) w dowolnym momencie, a także 8) wniesienia skargi do organu nadzorczego (Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych). Podanie danych osobowych warunkuje zapisanie się na newsletter. Jest dobrowolne, ale ich niepodanie wykluczy możliwość świadczenia usługi. Pani/Pana dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Zautomatyzowane podejmowanie decyzji będzie się odbywało przy wykorzystaniu adekwatnych, statystycznych procedur. Celem takiego przetwarzania będzie wyłącznie optymalizacja kierowanej do Pani/Pana oferty naszych produktów lub usług.
W Europie na głównych giełdach radość na początku dnia była bardzo mizerna,
jeśli mierzyć ją wzrostem indeksów. We Frankfurcie, Paryżu i Londynie wskaźniki
ledwie wystawały ponad kreskę. Za to wczoraj święciły triumf. Ale w ciągu dnia
atmosfera była bardzo dobra i wczorajsza zwyżka była kontynuowana, choć
oczywiście z o wiele mniejszym impetem. Wzrosty na głównych parkietach nie
przekraczały 1 proc., z wyjątkiem FTSE, który zwyżkował o około 1,5 proc. Prym
wiodły jednak indeksy giełd naszego regionu. W Budapeszcie i Pradze wskaźniki
rosły po około 2-3 proc. W Moskwie ponad 3,5-4 proc. Ale tam - po ostatniej
serii silnych spadków - mają co nadrabiać. Jedynie w Sofii inwestorzy nie mieli
zbytnich powodów do zadowolenia, bo tamtejszy indeks nie mógł przez większą
część dnia wyjść na plus.
Nastrojów nie popsuły niezbyt optymistyczne dane dotyczące kondycji
europejskiej gospodarki. Informacje dotyczące produkcji przemysłowej w strefie
euro były nieco słabsze od oczekiwań. Tempo spadku w maju znacznie się
zmniejszyło. W porównaniu do maja ubiegłego roku produkcja była niższa o 17
proc. W kwietniu aż o 20,5 proc. Spory spadek zanotował wskaźnik zaufania
analityków i inwestorów ZEW, ale to także nie odbiło się negatywnie na
notowaniach akcji. Do końca dnia sytuacja nie uległa już większym zmianom.
Waluty
Na światowym rynku walutowym dość spokojnie, szczególnie jeśli porównać go z
tym, co się dzieje na rynkach akcji. Relacje między wspólną walutą a dolarem
przebiegają bez większych napięć w przedziale 1,39-1,4 dolara za euro. Żadnych
szaleństw, jakby inwestorzy nie wierzyli, że gwałtowna poprawa na giełdach
będzie mieć poważniejsze konsekwencje i będzie trwała dłużej. W każdym razie
wczoraj dolar – zgodnie ze schematem – nieznaczne tracił na wartości, a dziś do
połowy dnia zachowywał się stabilnie, czekając na rozwój wydarzeń.
Złoty dziś rano wyraźnie się umocnił. Za dolara płacono nawet 3,1 zł. Potem
stracił ponad 1 grosz ale ruchy były niewielkie. Euro kosztowało 4,36 zł, a
frank trzymał się w okolicach 2,87 zł. i był o około 2 grosze tańszy niż w
poniedziałek. Korzystne dane o dodatnim saldzie na rachunku obrotów bieżących w
połączeniu z silnymi zwyżkami na giełdach, jeszcze bardziej ośmieliły inwestorów
do kupowania naszej waluty. Około godziny 16.00 dolar był już po 3,1 zł., euro
można było kupić za 4,33 zł za franka za 2,85 zł. O tym, że na złotego wpływ
miały przede wszystkim czynniki związane z sytuacją na naszym rynku świadczy to,
że kurs euro do dolara był niemal cały dzień dość stabilny.
Nieoczekiwane zwyżki na rynkach akcji cieszą inwestorów, ale też taka
radykalna zmiana nastrojów budzić może nieufność. Po długim okresie marazmu
większy ruch jest bardzo pożądany, ale i przyczyny, jaki go sprowokowały i
gwałtowność zmian każą podchodzić do niego z dystansem. Jak widać emocje są duże
i w każdej chwili mogą się zmienić. Dwudniowe wzrosty nie spowodowały jeszcze
żadnych istotnych zmian w technicznym obrazie rynku. Jest oczywiste, że żaden
trend, żadna korekta, nie ma charakteru bezwzględnie jednokierunkowego ruchu cen
w jedną stronę. Wręcz przeciwnie, składa się z różnokierunkowych wahań. I
dopiero ich wypadkowa stanowi o trwalszej tendencji. Zmiany z ostatnich dwóch
dni są bardzo dynamiczne i nieco zmieniły postrzeganie rynku, ale śmiałków,
którzy postawiliby większe pieniądze na scenariusz rychłego bicia rekordów z
połowy czerwca nie jest chyba zbyt wielu. Choć rosnące obroty wydają się temu
przeczyć.
Roman Przasnyski Autor jest głównym analitykiem Gold Finance