Rządowe koty za płoty, a życie toczy się dalej — w szczególności gospodarcze. Na razie premierowi Kazimierzowi Marcinkiewiczowi i jego ekipie najlepiej wychodzi wymiana kadrowa na szczytach służb mundurowych i specjalnych. Są to zabawki atrakcyjne, ale szybko się psują — a potem do ministerialnych gabinetów za puka siermiężna rzeczywistość, którą Bill Clinton zdefiniował kiedyś hasłem: „Gospodarka, głupku!”.
Gospodarcze konkrety i polityczne abstrakcje