Do tej pory można było tylko zgadywać, co odpowiada za tak niewielkie przyspieszenie dynamiki wzrostu PKB w drugim kwartale — do 3,1 proc. z 3 proc. na początku roku. Statystycy prześwietlili dane i wreszcie wiadomo, kto dokładał się do budowania PKB, a kto podcinał gospodarce skrzydła. — Największym zaskoczeniem jest wyraźne pogłębienie tempa spadku nakładów brutto na środki trwałe — z 1,8 proc. w pierwszym kwartale do 4,9 proc. r/r. — podkreśla Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.



Inwestycyjne załamanie…
Na to, że inwestycje zanotują spadek między kwietniem a czerwcem, wskazywało wiele. Samorządy ograniczyły wydatki majątkowe o 3,6 mld zł. O 3,5 mld zł mniej poszło też na inwestycje z budżetu centralnego. Sektor publiczny niecierpliwie wygląda przetargów z unijnej perspektywy 2014-20, bo bez tego na inwestycyjną falę nie ma co liczyć.
— Spowolnienie nakładów inwestycyjnych w sektorze publicznym wiąże się w dużej mierze z cyklem wydatkowania funduszy unijnych, a więc jest przejściowe. Oczekujemy znaczącej poprawy w kolejnych kwartałach — mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.
Ekspert zwraca uwagę, że nominalny spadek inwestycji wyniósł w drugim kwartale 3,5 mld zł. Sektor publiczny obniżył wydatki aż o 7 mld zł, więc w pozostałych częściach gospodarki inwestycje wzrosły w stosunku do ubiegłego roku o około 5 proc. r/r.
— Teza o podkopywaniu długookresowych fundamentów wzrostu jest więc na razie na wyrost — uspokaja ekonomista BGK. Nie wszyscy są jednak tak optymistyczni. Coraz więcej pojawia się głosów, że nie tylko brak unijnego dopalacza ciąży inwestycjom, ale swoje trzy grosze dokłada też polityczna i gospodarcza niepewność. Ta zaś ma źródła nie tylko w kraju, ale też poza granicami — w strefie euro i na Dalekim Wschodzie.
— To prawdopodobnie m.in. z tego powodu firmy, chcąc realizować bieżące zamówienia, decydują się na zatrudnianie nowych pracowników, których w razie problemów zwolnią, a nie na rozpoczynanie inwestycji, z których zwrot jest obarczony sporym ryzykiem — podkreśla Wiktor Wojciechowski. Jego zdaniem, jeśli rząd będzie dalej powiększać deficyt, biznesowa nieufność jeszcze wzrośnie.
…i rozczarowująca konsumpcja
Widać wyraźnie, że w drugim kwartale gospodarkę ciągnął w górę eksport netto, który dołożył do wzrostu 0,8 pkt. proc. i realnie urósł o blisko 11 proc. r/r — najmocniej w ostatnich pięciu latach. Konsumpcja natomiast dodała do PKB aż 2 pkt. proc. Jej dynamika wzrostu okazała się jednak sporym rozczarowaniem, bo zwiększyła się zaledwie do 3,3 proc. z 3,2 proc. w pierwszym kwartale.
— Wpływ programu 500+ na dochody gospodarstw domowych był w tym okresie nieznaczny, ale wzrost dochodów z pracy, przy deflacji, przekładał się na solidny zastrzyk gotówki. Stąd zaskoczenie stosunkowo słabym wynikiem konsumpcji prywatnej — zwracają uwagę analitycy BOŚ Banku.
Powszechne wśród ekspertów jest oczekiwanie, że konsumpcyjna dobra zmiana nadejdzie w drugiej połowie roku, kiedy na konta Polaków trafi ponad 10 mld zł z nowych świadczeń rodzinnych, a sytuacja na rynku pracy wciąż będzie dobra. Coraz więcej jest jednak głosów wśród ekonomistów, że rząd musi pożegnać się z PKB rosnącym o 3,4 proc. — tegoroczna dynamika tylko nieznacznie przekroczy 3 proc. © Ⓟ