GTech skończył spór w Czechach

Małgorzata Birnbaum
opublikowano: 2001-04-27 00:00

GTech skończył spór w Czechach

Amerykańska spółka GTech, która wciąż czeka na podpisanie przez ministerstwo skarbu umowy przedłużającej kontrakt na zarządzanie systemem loteryjnym Totalizatora Sportowego, miała problemy także w Czechach. Tamten spór udało się jednak rozwiązać. Nie wiadomo, czy spółka będzie miała tyle szczęścia w Polsce.

GTech, amerykański dostawca usług i technologii dla przemysłu loteryjnego, niedawno zakończył trwający kilka lat spór z zarządem czeskiej loterii Sazka. Nieporozumienia dotyczyły wzajemnych rozliczeń i upływu terminu ważności kontraktu. Sprawa trafiła do Międzynarodowego Sądu Arbitrażowego w Wiedniu 17 maja 2000 roku. Pod koniec ubiegłego roku strony powróciły do negocjacji i 26 lutego podpisały nową umowę, ważną do końca grudnia 2005 roku. W jej ramach GTech zainwestuje w Czechach ponad 12 mln USD (48,2 mln zł) i rozbuduje sieć lottomatów do 8250. Do tej pory Amerykanie zostawili u naszych południowych sąsiadów już 56 mln USD (225 mln zł).

GTech, który według własnych informacji, ma 65-70 proc. światowego rynku loteryjnego, w naszym regionie jest obecny w Czechach, Estonii, Polsce, na Ukrainie i Słowacji. W tym roku oprócz poszerzenia sieci w Czechach, GTech wprowadzi nowe gry liczbowe na Ukrainie. Natomiast w Polsce od 18 miesięcy terminali jest tyle samo — 6600. Przedstawiciele spółki skarżą się, że to za mało, bo na razie z Polski pochodzi mniej niż 6 proc. przychodów firmy, czyli najmniej z wszystkich krajów regionu i mniej niż z niektórych stanów USA. Sprzedaż GTech spadła z 1,01 mld USD w 1999 r. do 936 mln USD w 2000 r.

Polska jest jednak największą bolączką GTech z zupełnie innego powodu. Chociaż spółka wygrała przetarg na operatora systemu, minister skarbu Aldona Kamela-Sowińska nie zgodziła się na podpisanie umowy z powodu kontrowersyjnych procedur wyboru. Ponad dwa tygodnie temu przedstawiciele GTech poprosili o wyjaśnienie sytuacji. Do tej pory czekają na odpowiedź władz TS.

— Wierzymy, że kontrakt jest ważny. Im dłużej ta sytuacja trwa, tym dziwniej to wygląda. Miesiąc temu wydawało się, że sprawa wyjaśni się za dwa dni. Minął miesiąc i nic się nie zmieniło. Teraz czekamy na ruch TS — mówi Robert K. Vincent odpowiedzialny za kontakty prasowe w GTech.