GUC nie odpowiada za zatory
CELNICY SĄ NIEWINNI: Za korki na granicy, przynajmniej te spowodowane zbyt małą liczbą przejść, nie odpowiada GUC, kierowany przez Janusza Paczochę, ale wojewodowie. fot. B. Skrzyński
Władze nowych województw mają wielkie problemy z eksploatacją i tworzeniem przejść granicznych. Brakuje pieniędzy na inwestycje. Główny Urząd Ceł twierdzi, że nie jest za tę sytuację odpowiedzialny.
Skargi firm transportowych na fatalną sytuację na polskich przejściach granicznych od lat wpływają do Głównego Urzędu Ceł. Przewoźnicy skarżą się na długi czas oczekiwania na odprawę i fatalne warunki sanitarne. Tymczasem, to nie GUC powinien być adresatem takich pretensji przewoźników.
— Przejściami granicznymi zarządzają wojewodowie. GUC może jedynie wpłynąć na usprawnienie kontroli celnej na granicach. Tylko lokalne władze mogą podjąć decyzję o budowie nowego przejścia — tłumaczy Krystyna Urbańska, rzecznik prasowy GUC.
Nie ma pieniędzy
Wojewodowie twierdzą jednak, że nie mają pieniędzy na budowę przejść granicznych. Mała ilość środków z budżetu państwa, którą dysponują, nie pozwala im na tego rodzaju inwestycje. Wciąż nie rozwiązanym problemem pozostaje mała liczba przejść na granicy wschodniej.
— Taka sytuacja powoduje, że mamy do czynienia z tworzeniem się się tzw. lejka. Znacząco utrudnia to tranzyt przez Polskę — mówi Krystyna Urbańska
Przedsiębiorcy zwracają uwagę, że powstanie przejść nie tylko przyczyniłoby się do usprawnienia ruchu, ale i utworzenia nowych miejsc pracy. Ma to szczególne znaczenie na wschodzie Polski, który jest regionem szczególnie zagrożonym bezrobociem.
Może będzie lepiej
Zgodnie z planem, za rok ma rozpocząć się proces komputeryzacji urzędów celnych. Niewykluczone, że programem, który zostanie wprowadzony, będzie Asecuda. Jest on wykorzystywany w ponad 70 państwach.
— Staramy się o większą liczbę etatów i urządzeń przyspieszających odprawę celną. Zatory na granicach powinny zniknąć — pociesza rzecznik GUC.
Artur Lisowski