Zarabiający głównie na nieruchomościach w Pekinie deweloper kupił 64 proc. udziałów, dzięki temu niewiele znana drużyna jest teraz więcej warta niż wiele klubów zachodnich, z AC Milan na czele.
— To cena mocno zawyżona i opiera się wyłącznie na interesie państwa, które chce, by o chińskim futbolu zaczął wreszcie mówić cały świat — komentuje Simon Chadwick, ekspert od biznesu sportowego.