W najbliższy piątek zwolenników muzyki lekkiej, łatwej i przyjemnej czeka koncert, który z pewnością zasługuje na miano autentycznej uczty dźwiękowej.
Gdy w połowie lat 80. w programie 2 Polskiego Radia po raz pierwszy zabrzmiały dźwięki zespołu Andreasa Vollenweidera, dla wielu słuchaczy rozpoczęła się nowa epoka — tak niebywale odmienna od zgiełku współczesności była — i nadal jest — proponowana przezeń sztuka. Oczywiście najbardziej charakterystyczną, zadziwiającą cechą formacji było instrumentarium z... harfą w roli głównej. Nie będzie przesadą stwierdzenie, iż Vollenweider „odkrył” harfę dla muzyki rozrywkowej. Jednocześnie pokazał, że może być ona niezwykle interesującym narzędziem w sprawnych rękach solisty — improwizatora, a nie jedynie istrumentem drugiego planu. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż nie byłoby to możliwe bez rozwoju elektroniki, która umożliwiła płynne i bezproblemowe przestrajanie tego trudnego instrumentu. O sukcesie zespołu zadecydował też klimat kreowanej muzyki — twórczość Vollenweidera jest taka jak on sam: ciepła, pozbawiona agresji, zwrócona w stronę piękna otaczającego nas świata, afirmująca radość życia. Harfista, wzrastający w dobie muzyki fusion, pełnymi garściami czerpał wzorce z dokonań kapel jazzrockowych, jak Mahavishnu Orchestra Johna McLaughlina, formacji Pata Metheny’ego, czy solowych dokonań Jana Hammera, stapiał w jedno elementy jazzu i rocka, posiłkował się muzyką świata. Jednakże jego muzyka zawsze była wybitnie indywidualistyczna, odrębna i niepowtarzalna. Pomimo upływu czasu wciąż zachwyca zwiewną urodą brzmień i melodii. Adreas Vollenweider, wraz z przyjaciółmi, wystąpi 10 grudnia w Sali Kongresowej PKiN w Warszawie. Początek koncertu o godzinie 19.00.
