Jeżeli Sejm zdecyduje, że waloryzacja rent i emerytur od 2005 r. będzie odbywała się, gdy skumulowana inflacja przekroczy 3 proc., a nie 5 proc., jak chce rząd - to ustawa o waloryzacji rent i emerytur przestanie mieć znaczenie z punktu widzenia programu oszczędnościowego - poinformował w czwartek dziennikarzy wicepremier Jerzy Hausner.
"Jeżeli ustawa (o waloryzacji rent i emerytur - PAP) zostałaby uchwalona w wersji 3 proc., to mogę powiedzieć, że ta ustawa wypada z programu naprawy finansów publicznych, że dla naszego przedsięwzięcia przestaje mieć znaczenie. To oznacza, że cały program zostaje pozbawiony jednego z podstawowych filarów" - powiedział Hausner.
Nadzwyczajna komisja sejmowa zarekomendowała w czwartek Sejmowi nowelizację ustawy o waloryzacji rent i emerytur z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Komisja zaproponowała, by waloryzacja świadczeń odbywała się, gdy skumulowana inflacja przekroczy 3 proc., a nie 5 proc., jak chciał rząd.
Zdaniem Hausnera, przyjęcie przez komisję poprawki zmieniającej rządowy projekt nie oznacza, że takie rozwiązanie przyjmie cały Sejm.
Na pytanie dziennikarza, co wicepremier zrobiłby, gdyby Sejm przegłosował poprawkę komisji, a nie rządu, Hausner odpowiedział:
"Ogłosiłbym wtedy, że nie ma w tej chwili programu naprawy finansów publicznych dającego rękojmię osiągnięcia naszego celu, czyli niedoprowadzenia do przekroczenia kolejnych progów ostrożnościowych dla długu publicznego".
Rząd przygotowując nowelę ustawy liczył na to, że przyniesie ona około 9 mld zł oszczędności w ciągu czterech lat. Ustawa zmieniająca zasady waloryzacji była jednym z głównych elementów składających się na program naprawy finansów publicznych.
Zgodnie z założeniami do budżetu na 2005 rok - uwzględniającymi przyjęcie ustawy o waloryzacji w wersji rządowej - dochody państwowej kasy w przyszłym roku mają wynieść 168,4 mld zł, a wydatki 207,2 mld zł. Deficyt ma wynieść 38,8 mld zł wobec 45,3 mld zł w tym roku.