Wczoraj Alior Bank poinformował o złożeniu w prokuraturze zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby reprezentujące mięsną firmę.

- Złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Mamy podejrzenia odnośnie tego, że dane przekazane przez spółkę mogły być nierzetelne, co przyczyniło się do pogorszenia sytuacji banku – mówi Marcin Herman, rzecznik Alior Banku, instytucji, która jeszcze w kwietniu udzieliła dodatkowego finansowania zakładom. Krótko potem firma popadła w tarapaty i straciła płynność finansową.
Henryk Kania przypomina, że bank w całym okresie zwiększania finansowania spółki posiadał dostęp do jej kont, a co za tym idzie miał pełną wiedzę na temat przelewów i przepływów na rachunkach zarówno bankowych, jak i faktoringowych.
"Tym samym posiadał więcej informacji na temat bieżącej działalności finansowej Spółki niż jej Rada Nadzorcza. De facto mógł więc z łatwością zweryfikować dokumenty przekazywane mu przez Zarząd ZM Kania" - podkreśla w oświadczeniu Henryk Kania
Jak dodaje, bank miał także możliwość, by weryfikować stan zapasów w spółce.
"Trudno nam także zrozumieć cel złożonego wniosku, a zwłaszcza informowania o nim opinii publicznej. W mojej ocenie jest to kontynuacja szkodliwych działań Alior Banku wobec spółki, które swój początek miały już przed otwarciem przez sąd przyspieszonego postępowania układowego. Jednym z przejawów takiego działania było chociażby w moim przekonaniu bezprawne blokowanie spółce rachunków, co w efekcie utrudniało prowadzenie jej działalności operacyjnej" - dodaje Henryk Kania.
Jak zaznaczył, rozważa podjęcie odpowiednich kroków prawnych wobec Aliora. Dodał, że wbrew informacjom medialnym, nadzorca sądowy nie złożył wniosku o odwołanie zarządu.
Alior podał, że jego całkowita ekspozycja na ZM Kania sięga 234,7 mln zł, ale odpis wyniesie 140 mln zł. Kwota ta obciąży wynik za drugi kwartał.
