Huta Karkosika jest bombką ekologiczną

Magdalena Graniszewska
opublikowano: 2008-12-17 00:00

Kilkadziesiąt milionów złotych ma kosztować utylizacja cynkowych odpadów w likwidowanej spółce zależnej Hutmenu.

150 tys. ton szlamu zalega w Szopienicach

Kilkadziesiąt milionów złotych ma kosztować utylizacja cynkowych odpadów w likwidowanej spółce zależnej Hutmenu.

Jak nazwać 150 tys. ton szlamów pozostałych po elektrolizie cynku, które zalegają obecnie na terenie likwidowanej Huty Metali Nieżelaznych Szopienice?

— To taka bombka ekologiczna w centrum Katowic — nie waha się Krzysztof Kasprzyk z giełdowego Biprometu, który w ubiegłym wieku projektował szopienicką hutę.

Bolesław nie nadąża

Odpady cynkowe są składowane w Szopienicach od kilkudziesięciu lat, a decyzję o ich utylizacji ciągle odkładano. Katowicka huta, należąca do grupy Hutmenu kontrolowanej przez Romana Karkosika, musi teraz coś z nimi zrobić. I to szybko, ponieważ w połowie 2010 r. wygaśnie pozwolenie na składowanie odpadów. Wiadomo na pewno, że z przerobem nie zdąży w wymaganym terminie obecny kontrahent firmy — Zakłady Górniczo-Hutnicze Bolesław. Odbiera bowiem od huty tylko tysiąc ton odpadów miesięcznie. Zlikwidowanie całej hałdy zajęłoby mu zatem… 150 miesięcy.

— Likwidator Szopienic przygotowuje plan działania dotyczący utylizacji tych odpadów. Plan zakłada zatrudnienie specjalistycznej firmy oraz zwrócenie się do władz miasta o przedłużenie okresu składowania o dwa lata — mówi Jan Woźniak, członek rady nadzorczej Szopienic.

Zapewnia jednak, że odpady nie są szkodliwe dla otoczenia.

— Po prostu nie powinny zalegać w centrum miasta. Stąd konieczność utylizacji — podkreśla Jan Woźniak.

Nadzieja w funduszach

Planowana operacja wiąże się jednak z kosztami, i to sporymi. Specjaliści zgodnie szacują, że utylizacja szlamów będzie kosztować kilkadziesiąt milionów złotych. Skąd Szopienice miałyby wziąć na to pieniądze? Od września huta jest w likwidacji, ponieważ właściciel uznał, że niemożliwe jest przywrócenie jej rentowności. Jej zadłużenie szacowano jeszcze niedawno na ok. 130 mln zł, a spłacone miałoby zostać z pieniędzy pochodzących przede wszystkim ze sprzedaży nieruchomości. Od września nie domknięto jednak żadnej transakcji.

— Likwidator Szopienic pracuje nad strukturą finansowania procesu utylizacji odpadów. Z analiz wynika, że możliwe byłoby pozyskanie piniędzy z funduszy przeznaczonych na ochronę środowiska — twierdzi Jan Woźniak.

Jak się okazuje, do Szopienic zgłaszają się już firmy zainteresowane zdobyciem utylizacyjnego zlecenia. Jedna z nich dziś zaprezentuje spółce ofertę. Odpowiednią technologią, opartą na przeróbce plazmowej, chwali się też Bipromet.