Od trzech sesji na kontraktach FW20U2 próżno było wyczekiwać białej świecy. Na szczęście dziś się sytuacja poprawiła. Zamknięcie ustaliło się kilka punktów powyżej otwarcia i o ponad 10 od kursu zawartej ostatniej transakcji wczoraj. Wszystko wskazuje na to, że jutro może nadejść długo wyczekiwana korekta i kontrakty choć trochę odrobią straty. Na taki przebieg wydarzeń może mieć wpływ kształtująca się linia wsparcia parę punktów poniżej 1100 punktów i dzisiejsze dwukrotne wybijanie się kursu w górę z tej właśnie linii.
Początek sesji był kolejnym nieudanym startem notowań kontraktów terminowych indeksowych. Otwarcie 1106 pkt. zapowiadało, że niższe kursy futuresów, aniżeli wczoraj, to tylko kwestia czasu. Tak też się stało. Po krótkotrwałej wędrówce ku górze, tuż po godz. 10.00 nastąpiło załamanie rynku, powstrzymane dopiero przy poziomie 1093 pkt. Po tych spadkach nastąpiły jeszcze trzy istotne ruchy cenowe, z czego dwa wzrostowe, a jeden spadkowy. Gdyby przyjrzeć się dokładnie wykresowi dziennemu kontraktów można by cały komentarz zawrzeć w jednej literce: „W”. Tak jak ramiona litery, tak i tendencje na rynku kształtowały się dzisiaj podobnie. Nawet nachylenie poszczególnych ramion, a więc rozłożenie w czasie, było niemalże identyczne. Ale co to oznacza dla przeciętnego inwestora? Odpowiedź jest prosta: a mianowicie to, że na dzisiejszej sesji do gry mogli dołączyć również daytraderzy. Cztery cykle, każdy po 10 punktów, dodatkowo dość łatwo do rozszyfrowania punkty zwrotne, mogły dzisiaj przynieść stopę zwrotu nawet do 40 punktów z jednego kontraktu. Przed 16.00 wraz za wzrostami za oceanem i podnoszeniem się indeksów zachodnioeuropejskich kontrakty zwyżkowały osiągając wartość powyżej otwarcia wynoszącą równo 1110 pkt. Obroty na sesji przekroczyły 17 tys. sztuk
Na jutrzejszej sesji powinno nastąpić ocieplenie nastrojów. Po dzisiejszej kumulacji korekta jest wielce prawdopodobna. O jej sile i czasie trwania zadecyduje popyt i to ten głównie z Zagranicy. Aby wzrosty miały charakter długotrwały do zakupów muszą się podłączyć również polscy inwestorzy, w innym wypadku może się powtórzyć scenariusz z połowy ubiegłego tygodnia, kiedy to po fali wzrostów przyszła jeszcze większa, z tymże spadków. A tego byśmy sobie raczej nie życzyli...
Paweł Gołębowski