Inflacja straciła impet

Justyna DąbrowskaJustyna Dąbrowska
opublikowano: 2017-07-11 22:00
zaktualizowano: 2017-07-11 19:26

Roczny szczyt inflacji zapewne już za nami, ale w dłuższym terminie presja inflacyjna będzie narastać.

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w czerwcu 2017 r. spadły o 0,2 proc. w ujęciu miesięcznym — podał GUS (opublikowane we wtorek dane są zgodne z tzw. szybkim szacunkiem GUS z końca ubiegłego miesiąca). W porównaniu z czerwcem ubiegłego roku wskaźnik cen towarów i usług CPI wzrósł co prawda o 1,5 proc., ale jest to najniższy odczyt w tym roku. W ujęciu rocznym najwyższy jego poziom odnotowano w lutym — ceny wzrosły wówczas o 2,2 proc. Zdaniem ekonomistów, w tym roku na powtórkę tak (relatywnie) wysokiego odczytu nie ma co liczyć.

— Wykluczając trudne do przewidzenia zdarzenia, takie jak wyraźne odbicie cen ropy czy niekorzystne warunki pogodowe, które ograniczają zbiory, a tym samym prowadzą do wzrostu cen żywności, zakładamy, że w tym roku inflacja nie przekroczy już 2 proc. — mówi Aleksandra Świątkowska, ekonomistka BOŚ Banku. Podobnego zdania jest Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

— Jeżeli chodzi o ten rok, szczyt inflacji mamy prawdopodobnie za sobą. W dalszych miesiącach oczekuję stabilizacji, ale pod koniec roku spodziewam się jej spadku. Uzasadnieniem jest wysoka baza z ubiegłego roku, gdy skumulował się wysoki wzrost cen paliw i żywności. W tym roku takich sytuacji prawdopodobnie się nie powtórzy — mówi Grzegorz Maliszewski. Spadek dynamiki cen rok do roku, widoczny w danych za ostatnie miesiące, to właśnie przede wszystkim efekt obniżenia cen paliw. Ekonomista Banku Millennium podkreśla jednak, że w horyzoncie 2-3-letnim presja inflacyjna będzie stopniowo narastać.

— Wynika to przede wszystkim ze stopniowego narastania presji popytowej, ponieważ luka popytowa będzie dodatnia, czyli produkcja bieżąca będzie przewyższała potencjalną. Ponadto będziemy mieli także do czynienia ze wzrostem presji płacowej na rynku pracy, co także zwiększa presję inflacyjną. Warto jednak zaznaczyć, że wzrost przeciętnego poziomu cen będzie przebiegał w stosunkowo umiarkowany sposób, bo nawet jeżeli na koniec 2019 r. inflacja osiągnie poziom 2,5 proc., na co wskazują najnowsze prognozy NBP, będzie to dopiero cel inflacyjny — wyjaśnia Grzegorz Maliszewski.