Inter Cars, największy w kraju dystrybutor części zamiennych do samochodów, po dobrych wynikach 2011 r. nie zamierza osiąść na laurach.
— Nie będziemy się ścigać z konkurencją, ale chcemy rosnąć szybciej niż rynek. W Polsce planujemy wzrost przychodów o 10 proc., czyli dwukrotnie więcej niż prognozowany 5-procentowy wzrost rynku wartego już ponad 10 mld zł — mówi Robert Kierzek, prezes Inter Carsu.
Jeszcze większy — 20-procentowy — wzrost zaplanowano za granicą, gdzie spółka ma kilku regionalnych dystrybutorów. W tym roku Inter Cars nie planuje powoływania spółek dystrybucyjnych.
— Usprawnienia wymaga nasza logistyka, zamierzamy też ograniczyć zapasy magazynowe, bo ich nadmiar zbyt drogo nas kosztuje. Ich redukcja oznacza spadek zadłużenia w bankach, co umożliwi poprawę płynności finansowej spółki — podkreśla prezes.
Głównego zagrożenia dla działalności firmy w tym roku upatruje w drożejących paliwach. Wzrost ich cen oznacza, że kierowcy będą mniej jeździć, a więc mogą też potrzebować mniej części zamiennych i akcesoriów eksploatacyjnych.
W 2011 r. skonsolidowane przychody spółki wyniosły 2,8 mld zł wobec 2,4 mld zł w 2010 r. Zysk przypadający na jednostkę dominującą wyniósł 103,5 mln zł wobec 63,7 mln zł w 2010 r.
— Wszystko poszło zgodnie z planem — zapewnia Robert Kierzek. Co na to analitycy?
— Wyniki są bardzo dobre. Spółka umocniła pozycję w Polsce i rozwijała się za granicą. W 2012 r. spodziewamy się dalszego rozwoju i zwiększania udziałów rynkowych. Osiągnięcie porównywalnej dynamiki wyniku finansowego netto oczywiście nie będzie możliwe, ale liczę na poprawę zysku netto — mówi Sylwia Jaśkiewicz, analityk DM IDMSA.