Najwyższą stawkę mają jak zwykle te na wyłączność — czyli unikaty albo nawet prototypy jakiegoś modelu, których składaniem z tysiąca kawałeczków szwajcarscy zegarmistrzowie musieli zajmować się latami. W latach 80. XX w. takie tradycyjne warsztaty poczuły się słusznie zagrożone, bo rynkiem prawie całkowicie zawładnął fabrycznie produkowany zegarek kwarcowy. Reakcja części mistrzów rzemiosła była jednak zaskakująca — tym przyjemniej, że w relatywnie krótkim czasie pozwoliła inwestorom na zarobek.

Wyjątkowo nie Patek
Pod względem wysokości estymacji katalog aukcji kolekcjonerskich zegarków zwykle otwiera jakiś Patek Philippe, ale 30 maja na licytację w Christie’s wystawione zostaną jeszcze bardziej poszukiwane okazy. Model Richarda Mille — którego spodziewana cena przekracza równowartość 2 mln zł — zdecydowanie nie jest dobrem, które byłoby w zasięgu przeciętnego inwestora zaczynającego dopiero na rynku zegarków, ale wartogo zapamiętać jako typ aktywów o obiecującym potencjale wzrostu wartości. W jego opisie pojawiają się tak kluczowe określenia jak „unique piece” i „skeletonized”, z których dowiadujemy się, że egzemplarz zawsze będzie jedyny w obiegu, a jego skomplikowane mechanizmy widoczne będą przez szkło chroniące tarczę. Kolejnym istotnym słowem w tej nocie jest sam „tourbillon”, czyli trudny w wykonaniu mechanizm niwelujący wpływ grawitacji i znacznie zwiększający precyzję zegarka.
Wbrew trendom
Taki trzyelementowy zestaw szybko można sobie przy tym utrwalić, bo powtarza się kilka razy, zwykle w towarzystwie bardzo wysokich estymacji — albo w ogóle bez podanej ceny spodziewanej, co wyróżnia często najbardziej wyjątkowe obiekty z oferty. Takim tajemniczym egzemplarzem będzie na tej aukcji skonstruowany już w tym roku model oznaczony trzema nazwiskami i opatrzony niezbędnymi słowami: tourbillon, unikatowy i szkieletowy. Greubel Forsey, Philippe Dufour i Michel Boulanger utworzyli kilka lat temu grupę zegarmistrzów, którzy zamiast poddać się rynkowemu trendowi masowej produkcji, postanowili szkolić młodych wykonawców w tradycyjnym, ręcznym wykonywaniu precyzyjnych mechanizmów w bardzo wąskich, kolekcjonerskich seriach. Zegarek, który jest tak cenny, że nawet nie ma estymacji, to prototyp, nad którym pracowali przez sześć lat — żeby zresztą przewrotnie nazwać go Pièce d’Ecole, czyli zegarek szkolny.