Dane dotyczące dynamice produkcji sprzedanej przemysłu oraz produkcji budowlano-montażowej są pierwszymi miernikami kondycji polskiej gospodarki w ostatnim kwartale. Obraz, który się z nich wyłania, wydaje się jednak wewnętrznie sprzeczny. Produkcja sprzedana przemysłu wzrosła w ujęciu rocznym o 3,5 proc., aż o 1 pkt proc. przekraczając oczekiwania rynku. Tymczasem produkcja budowlano-montażowa zaliczyła zaskakujący spadek o 4 proc. r/r, podczas gdy konsens rynkowy wynosił 6,2 proc. na plusie.
Eksport naszą siłą
Spośród 34 działów przemysłu 26 odnotowało w październiku wynik lepszy niż rok wcześniej. Najlepiej radzili sobie producenci urządzeń elektrycznych – przybyło im 13 proc. Na kolejnych miejscach znaleźć można produkcję komputerów (wzrost o 10,5 proc.) oraz także maszyn i urządzeń (7,5 proc.). Na drugim biegunie znalazły się natomiast produkcja metali oraz wydobywanie węgla kamiennego i brunatnego – ich wyniki pogorszyły się rok do roku odpowiednio o 3,8 proc. i 3,7 proc.

Jakub Rybacki, ekonomista ING Banku Śląskiego, zauważa, że tak dobre wyniki przemysłu to efekt utrzymującego się popytu zagranicznego, który jednak zaczyna słabnąć.
- Polski przemysł wciąż jest odporny na słabość wzrostu w Niemczech. Według naszych badań niemieckie firmy reeksportują znacznie mniejszą część polskiego eksportu niż czeskiego i węgierskiego. Dlatego jesteśmy mniej narażeni na wpływ wojen handlowych. W efekcie w Polsce spadek dynamiki produkcji był u nas mniejszy niż u sąsiadów. Dodatkowo korzystamy też z relatywnie mocnego popytu wewnętrznego w Niemczech, który dotychczas miał się lepiej niż niemiecki przemysł. Ostatnie sygnały, np. dzisiejszy PMI dla sektora usług w Europie, wskazują jednak, że niemiecki popyt wewnętrzny zaczyna słabnąć – mówi Jakub Rybacki.
Wyborcza górka
Tymczasem w budownictwie na plusie utrzymały się jedynie roboty budowlane specjalistyczne, które zanotowały wzrost o 0,4 proc. r/r. Symetrycznie, o 0,4 proc., spadł sektor budowy budynków. Za rozczarowujący wynik produkcji budowlano-montażowej odpowiadają jednak inwestycje infrastrukturalne – segment budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej spadł aż o 8,6 proc.
Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, uważa, że słabsze statystyki w budownictwie mają związek z polityką i wyczerpywaniem się funduszy unijnych w tej perspektywie budżetowej.
- Październikowe wyniki wskazują wyraźnie, że wzrost inwestycji infrastrukturalnych współfinansowanych ze środków unijnych znajduje się w trendzie spadkowym. Sądzimy jednak, że tak silna zniżka tej kategorii jest w pewnym stopniu tymczasowa. Możliwe, że ze względu na kulminację odbiorów inwestycyjnych przed wyborami parlamentarnymi październik przyniósł pewne odreagowanie. Niemniej dane te potwierdzają, że perspektywy dla inwestycji w krajowej gospodarce są nie najlepsze, a ich wzrost, wobec braku intensyfikacji inwestycji firm w maszyny i urządzenia, będzie stopniowo hamował w przyszłości – komentuje Grzegorz Maliszewski.
W reakcji na piątkowe dane część analityków, m.in. z Credit Agricole i PKO BP, zasygnalizowała możliwość obniżenia w dół prognoz wzrostu PKB na 2019 r., jednak ostateczna decyzja w tej sprawie zależy od struktury PKB w trzecim kwartale, którą poznamy w piątek.