Jarmark Azja - Europa

Jacek Zalewski
opublikowano: 2004-10-08 00:00

5. Szczyt Azja–Europa (Asia–Europe Meeting 5 — ASEM 5) zaczął się dla polskiej delegacji, pod przewodnictwem premiera Marka Belki, nieszczęśliwie — i zarazem wyjątkowo szczęśliwie. Lecący do Hanoi rządowy Tu-154M o numerze 102, kupiony 10 lat temu od PLL LOT, zakończył trasę w mieście Kunming na południu Chin. Po międzylądowaniu i zatankowaniu paliwa samolot już kołował do startu, gdy nagle zapalił się jeden z jego trzech umieszczonych w ogonie silników. Maszyna niedawno przeszła kapitalny remont u rosyjskiego producenta i otrzymała tzw. resurs na kolejne 6 lat, a silniki gwarancje. Tylko dzięki podjętemu przez personel lotniska alarmowi Tupolew nie poderwał się do lotu! Gdyby to zrobił, najprawdopodobniej nie byłoby potrzebne głosowanie nad wotum zaufania dla rządu, zaś autor niniejszych słów zwolniłby miejsce na drugiej stronie „PB”... Potem cała wyprawa leciała już spokojnie Boeingiem, wyczarterowanym awaryjnie od chińskich linii, i dotarła do Hanoi po 22 godzinach podróży. Ale dość już o tym, przejdźmy do meritum.

Euroazjatycki szczyt odbywa się od 1996 r. co dwa lata, naprzemiennie na obu kontynentach. ASEM 5 w Hanoi zgromadził 38 państw, w tym po raz pierwszy dziesiątkę nowych członków Unii Europejskiej. Ze strony azjatyckiej do inicjatywy ASEM przystąpiły trzy nowe państwa, w tym Birma. Udział kraju rządzonego przez wojskową juntę wywoływał sprzeciwy UE, aż do zerwania szczytu włącznie. Azja pod przewodem Japonii zareagowała dumnie — a co nam tu Europa będzie dyktować, jak nie, to nie. W końcu udało się wynegocjować, przy znaczącym udziale Polski, formułę kompromisową — Birma uczestniczy, ale tylko na poziomie ministerialnym, traktowanym technicznie. Dzięki temu Jacques Chirac, Gerhard Schröder czy Marek Belka nie są narażeni na zderzenie się gdzieś z szefem junty.

Tematyka obrad podzielona została na trzy sekcje: polityczną, gospodarczą i kulturową. W praktyce na plan pierwszy i tak wysuwa się walka z terroryzmem, który na skalę globalną rozszedł się właśnie z Azji. Dość powiedzieć, że akredytowani dziennikarze musieli dużo wcześniej nadesłać... numery laptopów, aparatów, kamer etc. Podczas standardowych szczytów UE czy nawet na przeklinanym przez mieszkańców Warszawy kwietniowym forum gospodarczym, aż takie obostrzenia byłyby niepojęte. Jednak Wietnamczycy wolą dmuchać na zimne. Notabene ciekawostką samą w sobie jest widoczny w Hanoi kontrast — postępującym przemianom wolnorynkowym patronuje wpisana do konstytucji Komunistyczna Partia Wietnamu. To kopia chińskiej drogi osiągania wzrostu gospodarczego.

Dla Polski szczególne znaczenie podczas ASEM 5 ma wątek gospodarczy. W naszych obrotach handlowych ze światem, udział Azji i obszaru Pacyfiku stanowi niecałe 7 proc., przy czym eksport wypada znacznie gorzej — niecałe 2 proc. Imponująco natomiast prezentuje się... deficyt, albowiem na Azję przypada aż 44 proc. całego ujemnego salda polskiego handlu zagranicznego! Zrównoważenie wymiany z takimi np. Chinami jest nieprawdopodobne, ale w niezmierzonych rynkach dalekowschodnich tkwią naprawdę ogromne rezerwy. Skoro blisko 80 proc. sprzedawanych za granicę polskich towarów i usług trafia do UE, to znaczy, że ich jakość zadowoli także konsumentów azjatyckich. Główną barierą pozostaje oczywiście odległość i koszty transportu, ale są i inne.

Tytuł tekstu nawiązuje oczywiście do Jarmarku Europa na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia. Z redakcji „Pulsu Biznesu” idzie się tam pieszo dosłownie trzy minuty, trafiając najpierw na ogromny sektor... wietnamski. Można zatem przyjąć, iż Polska praktycznie przystąpiła do inicjatywy ASEM znacznie wcześniej, niż decydentom taka myśl w ogóle zaświtała w głowach.