Od początku kwartału jen osłabił się do dolara o 9,6 proc., a większa część przeceny zbiegła się z zaskakującym wynikiem wyborów prezydenckich w USA. To najsłabszy wynik wśród głównych walut, bo lepiej w tym okresie radziło sobie nawet meksykańskie peso, typowane wcześniej na potencjalnego największego przegranego w razie zwycięstwa Donalda Trumpa. Teraz jednak na wykresie zwyżkujących notowań dolara do jena pojawiły się sygnały zmiany trendu. Wskaźnik siły relatywnej notowań pary USDJPY sięgnął 85 punktów, najwyższego pułapu od ponad dwóch lat, zauważa agencja Bloomberg. To może oznaczać zbliżanie się kresu umocnienia dolara do jena, ponieważ już wartości wskaźnika przekraczające 75 punktów są uważane za sygnał zmiany trendu.
Tymczasem obliczany przez Citigroup tzw. „Indeks Bólu” dla jena wobec dolara spadł do minus 64 punktów w skali od minus 100 do plus 100 punktów, najniżej od marca 2013 r. To oznacza, że traderzy pozycjonują się na rynku japońskiej waluty najbardziej niedźwiedzio od blisko trzech lat, a to także uważane jest za zapowiedź odwrócenia dotychczasowej tendencji. Za grą na dalsze kupowanie dolara za jena wciąż jednak przemawiają oczekiwania pogłębienia się różnicy w stopach procentowych między USA i Japonią, zwracają uwagę instytucje finansowe (planowana przez Donalda Trumpa ekspansja fiskalna zachęciła inwestorów do dyskontowania zaostrzenia polityki Fedu).
- Różnica w rentownościach będzie dalej umacniać dolara wobec jena. Jen będzie najbardziej wrażliwą na stopy procentowe walutą grupy G7 – zapowiadał w rozmowie z Bloombergiem Claudio Piron, odpowiedzialny za strategię na azjatyckie rynki walutowe oraz stopy procentowej.
Notowania dolara do jena (wykres górny), na tle siły relatywnej tej pary walutowej (wykres dolny). Źródło: Bloomberg.
