Kaczyński: Jak PiS wygra wybory, będzie mieć stanowisko premiera

(Marek Druś)
opublikowano: 2005-04-15 13:03

Jeśli PiS wygra wybory, obsadzi stanowisko premiera - oświadczył w piątek prezes partii Jarosław Kaczyński. komentując wyniki najnowszego sondażu CBOS, w którym PiS zajmuje 1. miejsce z 24 proc. głosów.

Jeśli PiS wygra wybory, obsadzi stanowisko premiera - oświadczył w piątek prezes partii Jarosław Kaczyński. komentując wyniki najnowszego sondażu CBOS, w którym PiS zajmuje 1. miejsce z 24 proc. głosów.

"PiS cieszy się ze swojej pierwszej lokaty w najnowszym sondażu CBOS i będzie chciało umocnić ten trend, choć nie kosztem PO - oświadczył Jarosław Kaczyński. "Nam zależy na tym, aby te dwie partie razem miały dużo" - oświadczył. Zaznaczył, że umowa między PO a jego formacją stanowi, że "kto wygrywa ten ma premiera".

"Jeżeli my wygrywamy, to mamy premiera. Kto będzie premierem, czy dla społeczeństwa będzie do zaakceptowania, żeby prezydent nazywał się Lech Kaczyński, a premier Jarosław Kaczyński, to jeszcze zobaczymy" - powiedział lider PiS dziennikarzom w Sejmie. 

"Na pewno to nie jest tak, że ja stawiam sprawę swojego premierostowa jako rzecz najważniejszą. Dla nas niezwykle ważne jest także to, żeby Lech Kaczyński został prezydentem" - podkreślił. "To, żeby Jarosław Kaczyński został premierem, też jest ważne, ale mniej" - dodał.

W jego ocenie, rezultat osiągnięty w sondażu przez PiS może wynikać z "podjętej i następnie zahamowanej kampanii" tej partii w mediach. "Duża część społeczeństwa musiała się zorientować, że łamiąca wyraźnie prawo metoda zahamowania naszej kampanii pokazuje, że jesteśmy tą formacją, która naprawdę chce doprowadzić do zmian" - ocenił.

Podkreślił, że z ekspertyz prawnych, którymi dysponuje PiS, wynika, że partia ta miała "całkowite prawo prowadzić kampanię, a wszystko, co w tej sprawie zrobiono, było oczywistym złamaniem prawa". "Przyjdzie jeszcze czas, kiedy będziemy o tym mówić, kiedy zgromadzimy większą liczbę ekspertyz prawnych" - dodał.

Dodał, że chodzi mu o "decyzje pani Waniek" i o "dziwny list ze strony Państwowej Komisji Wyborczej". Jak podkreślił, list ten w sensie prawnym w ogóle nic nie znaczył, bo nie był ani zawiadomieniem, ani decyzją - "był po prostu zaplanowanym pretekstem", który "miał dać asumpt do dalszej akcji". 

Jak zaznaczył, akcja promocyjna PiS i tak nie byłaby kontynuowana ze względu na śmierć papieża.

Pod koniec marca PKW wydała stanowisko, w którym zaznaczyła, że partie polityczne nie mogą finansować audycji wyborczych w mediach przed zarządzeniem wyborów prezydenckich i utworzeniem komitetów wyborczych. Szefowa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Danuta Waniek zażądała bezzwłocznego zaprzestania emisji reklamy prezentującej Lecha Kaczyńskiego jako kandydata w wyborach prezydenckich.

J.Kaczyński, pytany przez dziennikarzy, potwierdził, że szef PO Donald Tusk pogratulował mu wyniku PiS w tym sondażu. "A później rozmawialiśmy o tym, jakie są przyczyny tej sytuacji. Ponieważ stosunki między nami mimo zgrzytów, które się zdarzają, są dobre, to ja mu szczerze powiedziałem, jakie w moim przekonaniu są przyczyny, ale tego państwu już nie powiem" - mówił dziennikarzom. "W tym badaniu wyprzedziliśmy PO, ale zawsze trzeba pamiętać, że to jest jeden wynik" - zaznaczył.

J.Kaczyński dodał, że zarówno PO, jak i PiS mają swoje "gabinety cieni" i "obydwa gabinety mają charakter koalicyjny".

Z sondażu CBOS przeprowadzonego w dniach 1-2 oraz 9-10 kwietnia wynika, że gdyby wybory odbywały się na początku kwietnia, PiS uzyskałby 24 proc., PO - 20 proc., Samoobrona 14 proc., LPR - 10 proc., SdPl - 5 proc. Poza Sejmem znalazłyby się SLD i UW - po 4 proc. oraz  UP - 3 proc.