Kościół potrafi walczyć o swoje, szczególnie w armii. Jednostki były likwidowane, żołnierze wyjeżdżali, ale ordynariaty polowe zostawały. Dzięki temu wielu księży utrzymywało wysokie wojskowe świadczenia. Teraz ma się to zmienić.
Nadchodzi przemeblowanie w ordynariacie polowym. Na emeryturę już odchodzą najstarsi stopniem i stażem kapelani, a parafie wojskowe – tam, gdzie nie ma armii – przejdą do cywilnych diecezji lub będą musiały same się utrzymywać.
Zmiany są konieczne, bo ordynariat nie nadąża za reformą całego wojska. Po kurczącej się armii zostały parafie, w których od kilku lat nie ma żołnierzy, za to wciąż są księża na etatach oficerów – w stopniach pułkowników, podpułkowników, majorów. MON nie tylko płaci im pensje (od 5 do 7 tys. zł), ale też utrzymuje kościoły, płaci za prąd, ogrzewanie, remonty, etat organisty. Tak jest m.in. w Gdańsku, Żarach, Sopocie, Jeleniej Górze, Olsztynie czy Łodzi.

Ile to kosztuje? MON wydaje ok. 25 mln zł rocznie na utrzymanie ordynariatu polowego z administracją i wojskowym Caritasem. To pieniądze porównywalne z utrzymaniem wojskowego sądownictwa czy kultury. Dzięki temu w stutysięcznej armii służy dziś ok. 150 kapelanów w 96 parafiach. MON chciałby mieć jeden etat kapelana na 10 tys. żołnierzy.